Menu

piątek, 26 czerwca 2015

Parę ważnych informacji, nowe ff + WAKACJE

Dzień Dobry moje małe misie ♡

Przychodzę do was z paroma i nformacjami, raczej dobrymi ^_^

Zacznijmy może od My Diary :

Jak może już wiecie, ja i Pauline jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, co prawda internetowymi, ale jesteśmy sobie niebywale bliskie. W każdym razie przechodząc do sedna sprawy: Wczoraj wpadłam  na pomysł aby założyć bloga o mnie i Pauline. Tak się złożyło, że ona chciała założyć bloga o sobie, a ze stwierdziła, że mój pomysł nie jest zły, blog, który miał być o niej, jest.. O nas. Będziemy pisać o muzyce, recenzować  filmy i książki, pisać o sobie i różne inne.
Serdecznie zapraszam, mam nadzieje, że będzie się udzielać, pisać co chcielibyście tam zobaczyć.
Tutaj proszę link:
My Diary

Druga  sprawa, a mianowicie Kolejny Rozdział:

Rozdział planuje dodać za równy tydzień, jest ścisły pomysł, tylko się wziąść za pisanie, co myślę, że pójdzie szybko i lekko, bo pisze mi się to opowiadanie wyjątkowo przyjemnie.

Szablon :

Jak widzicie na blogu pojawił się nowy szablon. Nie powiem, skradł on moje serce, bo odzwierciedla duszę tego opowiadania.
Dostałam go wczoraj, i do teraz jestem nim niesamowicie oczarowana.  Napiszcie jak wam się podoba, bo mnie BARDZO.

Nowe FF:

Więc, słowa, które niejednokrotnie pisałam Pauline, prawdopodobnie zmienią  się w czyny.
Mianowicie, mam parę pomysłów na nowe opowiadania, ale na chwilę obecną chcę  się skupić na dwóch, gdzie nie wiem, które wystartuje jako pierwsze, ale w przyszłym tygodniu, na pewno stworzenie bloga i dodam prolog do jednego z nich.
Mam już tytuły i ułożona w głowie dokładną  fabułę.
Dodatkowo, mam zamiar, ponownie zadbać o moje drugie FF, które jest jak na razie, jedynie na wattpadzie.  Ostatni rozdział dodałam 3 miesiące temu, a że teraz mam falę  weny, w najbliższym czasie, utworze bloga na blogspocie, z tym oto opowiadaniem i zacznę kontynuować pisanie rozdziałów. 
Tytuły:
- Shadow Of Lost (w trakcie pisania)
-Dirty Picture  (pomysł)
- Run Devil, Run (pomysł)

WAKACJE :

ZACZĘŁY SIĘ WAKACJE, JEST MOC!
Jak tam po zakończenie roku ? Zdaliście? 
Ja nie byłam na zakończeniu, ale zdałam. Znaczy tak myślę, nie miałam żadnych zagrożeń xD
Mam od cholery planów na te wakacje, ale nie martwcie się, jestem nocnym markiem, więc w czasie kiedy powinnam spać, będę pisała rozdziały, także was nie zaniedbam.
A jak się przedstawiają wasze plany na wakacje? Jakieś wyjazdy, czy coś? Pochwalicie  się, jestem ciekawa ^_^
Ja jadę: Na Sycylie, do Mediolanu, chyba do Anglii, do Niemiec, do Gdańska, do Pauliny i gdzie w tym wszystkim mam mieć czas dla siebie ? Ale cieszę się z tych wakacji, jestem zmęczona fałszywymi ludźmi w tej szkole.

No i to chyba na tyle, wiem truje wam dużo, za co przepraszam, ale to wszystko z miłości ♡

~Wasza Victoria ♡ ~

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Chapter 3

Poranek minął dość rutynowo. Zjedliśmy śniadanie, potem obejrzeliśmy jakieś reality show, a gdy zbliżała się 13 odprowadziłam Liama do drzwi i się z nim pożegnałam. Była sobota więc nie musiałam martwić się szkołą ani nauką. Pierwsze co zrobiłam po jego wyjściu, to chwyciłam telefon. Najpierw zajrzałam na twittera zobaczyć co w świecie, a później napisałam do Pauline.
Chcąc, nie chcąc musiałam się dzisiaj ruszyć z domu, pasja była ważniejsza. A mianowicie taniec. Tak samo jak dziewczyna, od lat ćwiczyłam jazz. Delikatny, ale z drugiej strony pełen emocji.
Właśnie na jednym z treningów się poznałyśmy. Wprowadziła się wtedy do naszego drogiego, słonecznego Los Angeles, a ja na siłę chciałam jej pokazać że to moje terytorium i nie ma czego tu szukać. Przez całe wakacje, bo właśnie wtedy do nas dołączyła, toczyłyśmy zawziętą rywalizację, ale wszystko się zmieniło, kiedy okazało się, ze jesteśmy w jednej szkole, a co więcej klasie. Zaczęłyśmy się trzymać razem i od tego czasu jesteśmy niemal nierozłączne.
Nie długo do turnieju, więc nie mogłyśmy opuszczać zajęć, mimo, że niejednokrotnie wolałybyśmy pójść zamiast tego na długie, odprężające zakupy.
Ja: Za godzinę tam gdzie zawsze kicia ? ^^
Jak zwykle nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Dziwne by było, gdyby stało się inaczej. Moja przyjaciółka miała telefon zawsze przy sobie, bo jak twierdziła "nigdy nie wiadomo co się wydarzy, dlatego możliwość kontaktu, to podstawa". Zresztą ze mną było tak samo. Nie byłam wstanie nigdzie wyjść, bez mojego małego, elektronicznego skarbu firmy Samsung.
Pauline♡: Yeep, yeep :*
Pauline♡: A tak swoją drogą musimy pogadać.
Od razu zesztywniałam po odczytaniu drugiego sms'a. Te słowa nigdy nie oznaczały niczego dobrego, przez kogokolwiek nie były by wypowiedziane.
Ja: Co ja zrobiłam? Wut? :o
Pauline♡: Nic XD po prostu muszę z tobą omówić jedną ważną kwestię :*
Ja: Nie strasz piz xD Pogadamy na miejscu, tym czasem idę się zbierać, wiesz ile mi to schodzi. :D
Pauline♡: Coś o tym wiem. Do potem misia ♡.
Uśmiechnęłam się do telefonu i odłożyłam go na stolik, po czym podbiegłam do łóżka, a właściwie schyliłam się pod nie. Wyciągnęłam torbę sportową z nike, w której zawsze nosiłam ubrania, picie i inne bzdety potrzebne na trening. Wrzuciłam do niej białą bokserkę i czarne getry do kolan. W takim stroju najwygodniej się rozciągało i tańczyło. Dorzuciłam jeszcze telefon, aby mieć pewność, że go nie zapomnę. Poszłam do łazienki wziąć prysznic, zrobić subtelny, codzienny makijaż i spiąć włosy w kok. Pozornie to wszystko zajmuje chwilę, jednak ja mam talent do przedłużania każdej wykonywanej przeze mnie czynności i zeszło mi prawie 40 minut. Zbiegłam na dół prosto do kuchni po coś do picia na zajęcia. Otworzyłam lodówkę, od razu chwytając butelkę toniku, odwróciłam się i rozejrzałam po pomieszczeniu, bo miałam wrażenie, że o czymś zapomniałam. Namierzyłam wzrokiem różowe karteczki samoprzylepne. Wyjęłam z szafki długopis, po czym odkleiłam jedną karteczkę.
"Będę późno, nie czekajcie
xx Jess xx "
Wzruszyłam ramionami i umieściłam informacje na zmywarce, czyli w pierwszym miejsce gdzie zajrzy moja mama po powrocie do domu.
Zarówno tata jak i mama, bywali więcej w pracy niż w domu. Oboje byli "ważnymi osobami w branży biznesowej" jak to często mawiali. Kiedy tylko się dało staraliśmy się jeść przynajmniej wspólną kolacje, ale to też nie zdarzało się częściej niż dwa razy w tygodniu. Tata często wyjeżdżał do innych stanów w delegacje, przez co czasem widujemy się na prawdę rzadko. Mama pracuję w L.A jednak ostatnimi czasy ciągle ma do zrealizowania jakieś niezwykle ważne projekty. Obiecała nie dawno, że w przyszłym roku będzie spędzała ze mną więcej czasu, bo będą mieli mniej napięty grafik w firmie. Momentami czułam jakbym mieszkała sama, większość czasu spędzałam w domu jedynie ja. To miało swoje plusy i minusy, zresztą jak wszystko. Jednak tęskniłam za czasami, kiedy poświęcali mi każdą wolną chwilę. Ale nic nie mogłam na to poradzić.
Spojrzałam na zegar na ścianie, który oznajmiał, że zostało mi 10 minut. Szybko udałam się do przedpokoju i włożyłam buty, po czym opuściłam dom. Do centrum nie miałam daleko, jednak znając moją przyjaciółkę, pewnie przyjdzie wcześniej, a nie chciałam, żeby musiała na mnie czekać.
Szybkim krokiem zaszłam na miejsce w parę minut. Brunetka jak można było się spodziewać, siedziała na ławce ze słuchawkami w uszach i rozglądała się. Gdy tylko mnie zobaczyła podniosła się i uśmiechnęła delikatnie.
-Hejcia - zaszczebiotałam, dając jej buziaka w policzek.Byłam trochę wyższa niż ona, więc musiałam się lekko schylić. Jej widok zawsze poprawiał mi humor, a jeśli był dobry, dodatkowo go polepszał. Zawsze miałyśmy o czym rozmawiać i nigdy nie miałyśmy problemu niezręcznej ciszy. Mimo, że znałyśmy się na wylot, przynajmniej tak przypuszczam, zawsze przypominałyśmy sobie jakieś historie z przeszłości i rozprawiamy o tym przez długi czas. Między innymi dla tego ją tak strasznie uwielbiałam
-Cześć. -odwzajemniła gest- na frappuccino, z okazji upalnego dnia?-przechyliła głowę, unosząc jedną brew, a jej spojrzenie wyraźnie mówiło, że to propozycja nie do odrzucenia.
Zaśmiałam się pokiwałam aprobująco głową.
-Raczej nie odmówię. W sumie marze teraz o kawie mrożonej. Przed zajęciami się przyda - szturchnęłam ją łokciem w żebro, a ona się wzdrygnęła i posłała mi mordercze spojrzenie. Nie lubiła kiedy jej tak robiłam i doskonale o tym wiedziałam. Mimo to, uwielbiałam jej w ten sposób dokuczać, ale nigdy nie pozwoliłabym nikomu innemu jej dokuczyć. W końcu do jedna z najważniejszych dla mnie osób.
Brunetka chwyciła mnie pod rękę i skierowałyśmy się w stronę starbucksa, który od naszego obecnego położenia, leżał jakieś 50 metrów dalej.
-A więc o czym chciałaś pogadać?-zwróciłam się w do niej, odwracając głowę tak aby na nią spojrzeć. Dziewczyna zagryzła nerwowo wargę, a jej dłoń owinęła się wokół mojego nadgarstka ściskając go lekko. Zmarszczyłam brwi w oczekiwaniu na odpowiedź, bo zaniepokoiło mnie to nieco.
-Harry przyjeżdża w przyszłym tygodniu.-Powiedziała słabo i spojrzała na mnie, a w jej oczach dało się zauważyć poddenerwowanie. O ile można to tak nazwać. Jej oczy i wyraz twarzy wyrażały tyle emocji, że aż ciężko było jednoznacznie stwierdzić.
-Nie cieszysz się? Przecież od dawna chciałaś się w końcu się z nim spotkać.-Zdziwiłam się. Harry był jej chłopakiem od mniej więcej sześciu tygodni. Mieszkał w Nowym Yorku, poznali się przez twittera, jakoś tak wyszło, że zaczęli ze sobą pisać, a po paru miesiącach znajomości zostali parą. Nigdy się nie spotkali na żywo, a wiem jak Pauline zawsze o tym marzyła. Na prawdę go kochała i poświęcała każdą możliwą chwilę na rozmowy z nim. W końcu jej pragnienia miały się ziścić i na prawdę mnie to cieszyło, zwłaszcza, że Harry naprawdę ją uszczęśliwiał.
-Nie to, że się nie cieszę, bo cieszę i to cholernie. Ale się denerwuje. Boje się, że coś pójdzie nie tak, że zawale, że mnie zostawi. -Powiedziała na jednym wdechu zatrzymując się.Usta miała zaciśnięte w cienką linie, a jej wzrok wbity był w chodnik.Chwyciłam mocno jej dłoń w pokrzepiającym geście. Nie chciałam, żeby się tym zamartwiała, skoro ma jeszcze cały tydzień.
-On cię kocha. Nawet jeśli ci coś nie wyjdzie, to on to zrozumie i ci pomoże. Bądź po prostu tą samą niesamowitą dziewczyną z którą codziennie rozmawia przez telefon, a jestem pewna, że będzie dobrze, a może nawet lepiej. A teraz nie myśl na zapas, bo jak wiesz, nie wychodzi z tego nic dobrego, a tylko niszczysz sobie nastrój. Masz jeszcze dużo czasu do jego przyjazdu.
-Tak czy tak, nie minie mnie to, lepiej wcześniej niż później-Pokiwała głową i przewróciła oczami, ciągnąć mnie przez drzwi do środka lokalu. Od razu poczułam wyraźny zapach kawy co niesamowicie mi pasowało. Podeszłyśmy do lady i zamówiłyśmy dwa karmelowe frappuccina. Zapłaciłam za nie, bo ostatnim razem robiła to Pauline. Nasz układ wyglądał tak, że zamiast oddawać sobie kasę za wszystko, kupowałyśmy coś sobie na zmianę. Wygodne i praktyczne wyjście dla nas obu. Po chwili napoje dla nas były gotowe, a my poszłyśmy w kierunku studia tanecznego, które było naszym najważniejszym celem na dzisiaj.
-A jak tam nocka?-Zapytała wysysając przez słomkę śmietanę, którą była ozdobiona kawa.
-Odgrzebałam nasze zdjęcia, pokaże ci je przy okazji -zaśmiałam się myśląc o fotografiach. Wszystkie były z dość dawna, więc było co powspominać. -Ogółem obejrzałam filmów wystarczająco dużo jak na jeden dzień. Poszliśmy spać o 3.-Westchnęłam i pokręciłam głową.
-Nie wiem czy chcę to oglądać. Mój wygląd parę lat temu nie był zbyt satysfakcjonujący, porównując mnie teraz a wtedy-parsknęła nieco rozbawiona.-Lucas nie jest o niego zazdrosny?
-Raczej nie. Przynajmniej nic o tym nie wiem.- wzruszyłam ramionami
-A ma o co być? Tak szczerze.
-Całowałam się z nim wczoraj. -wymamrotałam spoglądając na nią kontem oka.
-Tylko ?- Rzuciła mi wymowne spojrzenie.
-Tylko.
-Żadnego macania ? -Uniosła brwi z rozbawieniem.
-Nie, spieprzaj. - Pisnełam z wyrzutem.
-A tak całkiem serio, powiesz Lucasowi?
-Proszę cię. Są rzeczy, o których nawet on nie powinien wiedzieć, a to jest jedna z nich-wyjaśniłam najprościej jak się dało, bo właśnie tak wyglądała cała sytuacja. Gdyby mój chłopak miał wiedzieć o wszystkim co mówię i robię to najprawdopodobniej, albo ten związek dobiegłby końca, albo byłabym kontrolowana 24/7. Zresztą myślę, że w związku nikt nie mówi drugiej osobie zupełnie wszystkiego i może niech tak pozostanie.
-Wciąż nie zmieniłam zdania, że Liam pasuje do ciebie bardziej niż Lucas.-Rzuciła, a przekaz jej wypowiedzi był jasny.
-Skarbie, wiesz, że nawet jeśli bardzo byś tego chciała nie rozstanę się z nim, a już na pewno nie dla Liama. Wiem, że się nie lubicie, ale to nie zmienia tego, że ja chcę z nim być, bo go kocham-powiedziałam powoli, spoglądając na nią i unosząc brwi. Wydęła wargi niezadowolona, ale przytaknęła.
-Nie chodzi mi o to żebyś z nim zrywała. Po prostu on do ciebie nie pasuje -Jęknęła i zmarszczyła nos.
-słodko, że się martwisz. -szturchnęłam ją lekko biodrem i uśmiechnęłam się szeroko. Często insynuowała mi ze powinnam zmienić partnera, ale wiedziałam, że to tylko i wyłącznie z troski. Zawsze jej tłumaczyłam, że to nic nie da i zazwyczaj miałam spokój na jakiś czas.
Po kilku następnych minutach dotarłyśmy do miejsca naszych zajęć i udałyśmy się do szatni, w której sprawnie przebrałyśmy się w odpowiednie stroje. Przeszłyśmy na salę, na której parę dziewczyn już się rozciągało, co oznaczało ze się trochę spóźniłyśmy. Trenerka przeglądała jakieś papiery, więc bez słowa dołączyłyśmy do koleżanek z grupy.
Po godzinie wszystko dobiegło końca, co niezmiernie mnie cieszyło, bo byłam strasznie zmęczona. Wyciągnęłam z torby butelkę toniku, która już po chwili była prawie pusta, a ja poczułam się od razu lepiej. Ponownie się przebrałam i wraz z przyjaciółka opuściłam budynek.
Ku mojemu zdziwieniu tuż po przejściu przez drzwi brunetka przerwała opowiadanie historii jej kuzynki, a jej mina zrzedła. Spojrzałam w kierunku, w którym patrzyła ona i zobaczyłam Lucasa. Stał oparty o motor, który z tego co wiem kupił mu ojciec. Chłopak Uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja nie umiałam tego nie odwzajemnić. Jednak szybko wróciłam do mojej przyjaciółki, która była ewidentnie zirytowana jego obecnością tutaj.
-Mogę jutro wpaść ? Obejrzymy te zdjęcia i przygotujemy wszystko na imprezę ? -Uśmiechnęła się lekko.
-Jasne. Tylko nie zbyt wcześnie, wiesz do której ja zazwyczaj śpię.
-W takim razie do jutra skarbie, trzymaj się i nie rób głupot - Powiedziała poważnie spoglądając na mnie znacząco.
-Dobrze mamo. -zaśmiałam się i cmoknęłam ją w policzek.- Do jutra.
Odwróciłam się na palcach i podeszłam do czekającego na mnie bruneta.
-Cześć -zamruczałam i złączyłam delikatnie nasze usta. -Co ty tu robisz ?
-Chciałem ci zrobić niespodziankę i przyjechałem po ciebie, jak widać. -wtulił mnie w siebie.-A teraz pozwól, że Cię porwę.
-Skoro się pofatygowałeś, tylko po to, żeby mnie zabrać, to nie mam innego wyjścia niż się zgodzić - Wyciągnęłam rękę po jeden z kasków, który leżał na siedzeniu, po czym włożyłam go sobie na głowę. Chłopak zrobił to samo i wsiadł na pojazd a ja toż za nim wtulając się w jego plecy.
-Nie będziesz się bała ? -zapytał z troską w głosie, odwracając się w moją stronę.
-Będę, w końcu nigdy nie jechałam na motorze, a już szczególnie nie z tobą -przewróciłam oczami z uśmiechem i musnęłam wargami jego policzek -jedź, przecież wiesz, że uwielbiam przejażdżki z tobą.
-Skoro tak. -odpalił silnik.-Trzymaj się.-powiedział i ruszyliśmy. Mimo prędkości i hałasu strasznie mi się to podobało. Było w tym coś pociągającego. Może działała tak na mnie sama adrenalina, która wskakiwała na najwyższe obroty podczas jazdy, a może chłopak siedzący przede mną, który na chwilę obecną był tym, czego potrzebowałam.
Pokonując w zawrotnym tempie, kolejne przecznice, nie minęło wiele czasu, kiedy chłopak zaczął powoli hamować, by finalnie zatrzymać się pod swoim domem. Mieszkał dość daleko ode mnie, więc zawsze kiedy chcieliśmy się spotkać poza szkołom, on musiał przyjeżdżać do mnie, bo raczej innego rozwiązania nie było.
Niepewnie zeszłam na chodnik z kostki brukowej, w tym samym czasie uwalniając moje włosy z pod kasku, który położyłam tam, gdzie leżał zanim go wzięłam. Rozejrzałam się dookoła. Nic się nie zmieniło odkąd ostatnio tu byłam, czyli mniej więcej tydzień wstecz. Chłopak mieszkał na spokojnym osiedlu złożonym z wielu domów oddalonych od siebie dość mocno, dlatego było tu zazwyczaj cicho i spokojnie. Poczułam drapanie na mojej prawej nodze, dlatego spojrzałam w dół. Mały beagle żwawo merdał ogonkiem i wbijał pazurki w moją skórę, dlatego schyliłam się i zaczęłam czochrać jego grzbiet, a on od razu zadowolony położył się na ziemi. Uwielbiałam tego psiaka. Miał niespełna cztery miesiące i wabił się Killer, co było zupełnie nieadekwatne do jego wyglądu, a tym bardziej zachowania.
-Ktoś się chyba za tobą stęsknił- zaśmiał się Lucas biorąc Killera na ręce.
-No widzisz, jednak chyba nie jestem taka okropna -Powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy i wstałam na równe nogi.
-Nie jesteś, wręcz przeciwnie. Ale i tak nie tęsknił tak bardzo jak ja.-Wyciągnął do mnie dłoń i wypuścił szczeniaka z powrotem na ziemię.
-Nie sądziłam, że po mniej niż dobie od spotkania można już się za kimś stęsknić-spojrzałam na niego z czułością i chwyciłam jego dłoń. Był momentami taki kochany, jednak innym razem potrafił mnie zdenerwować jak nikt inny.
-Jak widać można. -Wolną ręką wyjął klucze z kieszeni, po czym otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą do środka, a następnie sam wszedł.
-Chcesz coś do picia?-zapytał kierując się do kuchni. Pokiwałam jedynie przecząco głową i usiadłam na krześle barowym, gdy byliśmy już w pomieszczeniu.
-Nie jesteś na mnie zły o wczoraj?-Zapytałam słodko, obserwując jak wyciąga z jednej z szafek paczkę moich ulubionych orzeszków w posypce, po które momentalnie wyciągnęłam ręce, a potem otworzł lodowkę i wyciagnął butelke Spritea.
Szczerze sama byłabym na siebie zła na jego miejscu, bo nie zachowałam się zbyt w porządku. Mogłam mu przynajmniej powiedzieć o co chodzi.
-Nie jestem. Dlaczego miałbym być?-Stanął między moimi nogami i złożył krótki pocałunek na mojej szyi, na co w reakcji odchyliłam lekko głowę do tyłu.
-Na pewno? Bo wczoraj byłeś zły-spojrzałam na niego znacząco, splatając dłonie na jego karku.
-Na pewno.Może troszeczkę wczoraj byłem, ale mi przeszło.
-Widzę właśnie. -parsknęłam schodząc ze stołka. Właściwie nawet nie wiem po co na nim usiadłam. Skoro wiedziałam, że zaraz z tamtąd pojdziemy, najpewniej do salonu, albo jego pokoju. Wzięłam opakowanie z orzeszkami z dłoni chłopaka i je otworzyłam, a następnie zjadłam kilka. -W każdym razie, może wczorajsze plany przełożymy na wtorek?-Zaproponowałam idąc powoli w stronę salonu. Byłam tu dość sporo razy, więc można powiedzieć, że czułam się trochę jak u siebie. Chłopak po chwili do mnie dołączył ze szklanką napoju w dłoni, a drugą wziął parę orzeszków.
-Jeśli nie będziesz miała okropnego kaca i nie będziesz rzygać jak kot, to okay.-Powiedział śmiejąc się.
-Wiesz ty co.-Uśmiechnęłam się sztucznie.-Ja bym się na twoim miejscu o siebie martwiła, nie o mnie. Zadbam o siebie.-Rzuciłam szorstko.-A w ogóle zostaw moje orzeszki, buduje na nich ten związek.
-Zadbasz? Jestem prawie pewny, że będzie tak ja mówię -zaśmiał się siadając na kanapie - pozwól mi budować go wspólnie z tobą -Wziął kolejna garść moich przekąsek, kiedy tylko znalazłam się obok jego, a ja jedynie uśmiechnęłam się wywracając oczami.
-Zobaczymy we wtorek. Nie dam ci tej satysfakcji, kretynie -Wypięłam język, a on spoważniał, czego się nie spodziewałam. -Co?-zapytałam zdziwiona.
-Nie jestem kretynem.- Westchnął i przewrócił oczami niezadowolony. Zaczęłam się śmiać, bo w takich chwilach zachowywał się jak typowa, obrażona panienka, co strasznie mnie bawiło. Często lubił udawać obrażonego, w sumie tylko po to, żeby mnie rozśmieszyć.
-Masz focha?-Założyłam ręce na biodrach i uniosłam brwi, wciąż się śmiejąc.
-Mhm. -mruknął wbijając wzrok w wyłączony telewizor naprzeciwko niego.
-A co mogę zrobić, żeby foch zniknął?-
-Jesteś kreatywna, wymyśl coś-powiedział beznamiętnie. Odłożyłam paczkę z przekąskami na stolik, który stał na przeciwko nas i przysunęłam się trochę bliżej niego, kładąc dłonie na jego ramionach. Spojrzałam na niego robiąc smutną minkę.
-No weź.-Jęknęłam markotnie.
-Chyba nie umiem cie na ciebie gniewać, wiesz?-objął mnie jedną dłonią w talii, przysuwając mnie do siebie tak, że nasze ciała się ze sobą stykały
-Na mnie nie da się gniewać.-Przywarłam do jego ust, zamykając oczy i ciesząc się chwilą. Co jak co, ale całował doskonale,o czym przypominał mi każdym kolejnym, nawet delikatnym pocałunkiem. Lubiłam jego delikatność w kontaktach ze mną. Wiedział jak się ze mną obchodzić, począwszy od sposobu w jaki ze mną rozmawiać, a kończąc na tym jak mnie dotykać. Pozornie błahostka, jednak strasznie mnie to u niego kręciło.
Całowałam go czule, przygryzając czasem jego dolną wargę. Jego usta były chłodne, ale słodkie, co sprawiało, że miałam jeszcze większą ochotę trwać w tej czułości między nami. Jedną dłoń wsunęłam w jego włosy a drugą ułożyłam na jego policzku, głaszcząc kciukiem jego skórę. Jego język delikatnie przejechał po mojej dolnej wardze, a ja rozchyliłam lekko usta, pozwalając temu pocałunki na trochę więcej namiętności. Dłoń, która dotychczas spoczywała w jego włosach przeniosłam na materiał jego białego T-shirtu tuż przy szyi, który chwyciłam i wstałam z kanapy, zmuszając go do tego samego. Zaczęłam ciągnąć go w stronę schodów do góry. On uśmiechnął się przez pocałunek, po czym wsunął język między moje rozchylone wargi, a mnie przeszedł dreszcz. Napierałam na jego usta swoimi coraz mocniej i agresywniej, a on trzymał mnie ciasno przyciśniętą do siebie, gładząc wolą ręką moje wcięcie w talii.
-Twoich rodziców nie ma?-Wydyszałam odrywając się od niego kiedy byliśmy już na górze. Mój oddech był płytki i nie regularny, a mój umysł nie mógł skupić się na niczym innym, niż pożądaniu, które rosło we mnie coraz bardziej. Nie wiedziałam od czego zależało, że raz kiedy się całowaliśmy czułam się porostu przyjemnie, a innym razem jego usta doprowadzały mnie do szaleństwa i rozgrzewały do granic możliwości.
-Nie ma i będą dopiero po 22. -Wrócił do poprzedniej czynności, jednak ten pocałunek nie trwał długo, bo jego wargi przeniosły się na moją szyję. Wciągnęłam głośno powietrze, przez zaciśnięte zęby. W tej sytuacji nie miałam już żadnych wątpliwości, że chcę przeżyć swój pierwszy raz właśnie teraz i właśnie z nim. Co z tego, że nie było żadnej romantycznej atmosfery. Kocham go i dodatkowo mam na niego wielką ochotę, wrecz ogromną, a lepsza okazja może się nie nadarzyć. Czas się dla mnie zatrzymał, świat się zupełnie przestał liczyć, byłam tylko ja i on, i coraz silniejsze napięcie zbierające się w moim podbrzuszu. Moje ciało było coraz bardziej rozgrzane i zaczynało aż krzyczeć o więcej.
Weszliśmy do jego pokoju, a ja odsunęłam go od siebie i popchnęłam prosto na łóżko. Jego usta były rozchylone, miały intensywny kolor i były napuchnięte od gorących pocałunków, a jego oczy były przepełnione pożądaniem i niecierpliwością. Usiadłam na nim okrakiem, chwytając końce jego koszulki i ciągnąc je do góry. Chłopak podniósł ręce, a kawałek materiału wylądował gdzieś na podłodze za mną. Odsunęłam się od niego, lustrując wzrokiem jego wyrzeźbiony tors, co wywołało u mnie dodatkową fale podniecenia. Oblizałam wargi, po czym zaczęłam zachłannie całować skórę na jego szyi, ramionach i obojczykach. Byłam tak niezwykle pobudzona i złakniona jego dotyku jak nigdy wcześniej. Z jego ust wydobywały się pojedyncze stęknięcia, a jego dłonie zatrzymały się na suwaku mojej czarnej sukienki z kwiatowym wzorem. Rozpiął ją i powoli zaczął zsuwać po moim smukłym ciele. Podnosłam się i zdjęłam ją do końca, aby ułatwić mu zadanie, po czym spowrotem usiadłam na nim okrakiem.
Byłam w samej bieliźnie, ale w tej chwili czułam się niesamowicie. Z jednej strony chciałam to już mieć za sobą, a z drugiej chcialam przejść do tego powoli i jak najdłużej. Zresztą, to jak to będzie nie miało zbytnio znaczenia. Ważne ze z nim - osobą, którą kochałam. Pragnęłam tylko, żeby był czuły, delikatny i namiętny. w końcu wiedział, że to miał być mój pierwszy raz.
Przesunęłam prawą rękę po jego torsie, muskając jego skórę jak najdelikatniej opuszkami palców. Podążałam wzrokiem przez ścieżkę, którą wyznaczała moja dłoń, aż zatrzymałam się na pasku jego spodni. Oblizałam wargi, uśmiechając się lekko. Rzuciłam szybkie spojrzenie w oczy Lucasa. Widać było, że wariował i za nic nie chciał abym zaprzestała moją zabawę, która dopiero się rozkręcała.
Na rozpięcie jego paska, guzika i rozporka poświęciłam parę zwinnych ruchów, które nie zajęły wiele czasu. Moje biodra delikatnie ruszały się w niestałym rytmie, wywołując u niego ciche, zduszone jęki, zresztą tak samo jak u mnie. Ponownie złączyłam nasze wargi w agresywnym akcie mojego pożądania, które stawało się powoli męczące. Chciałam już dać temu upust i krzyczeć głośno jego imię, kiedy będę dochodzić.
Zaczęłam zsuwać jego gacie, co nie było takie łatwe, gdyż siedział, a ja na nim, więc postanowiłam wrócić do tego za chwilę. Ścisnęłam jego kroczę jeszcze przez spodnie. Moja praca miała efekty w postaci "namiociku" w jego spodniach. On odchylił głowę i westchnął głośno zaciskając powieki, oraz ręce na moich ramionach, które chwilę później znalazły się na moich piersiach, przykrytych stanikiem.Mruknęłam cicho zadowolona, bo przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
Spojrzałam na niego przygryzając wargę i przenosząc jego dłonie na moje plecy, a dokładniej zapięcie biustonosza. Nie czułam się zawsztydzona -wręcz przeciwnie. Czułam się bardzo komfortowo, z tym, że jestem pół naga i zaraz stracę dziewictwo.
Ścisnęłam ponownie wybrzuszenie w jego spodniach, gdy poczułam jak jednym sprawnym ruchem rozpina mój stanik.
-Kurwa, Megg, co ty ze mną robisz ?-wysapał przyciągając mnie mocno do siebie. Zaśmiałam się jedynie w reakcji, ale po chwil dotarło do mnie to co właśnie powiedział.
-Jaka Megg, do jasnej cholery? -Krzyknęlam zrywając się z łóżka.
Chłopak zamarł i wbił we mnie wzrok. To co chwile temu kumulowało się w moim podbrzuszu uleciało im ustąpił miejsca zdenerwowaniu. Chwila, to nie było zdenerwowanie, tylko rozwścieczenie. On otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale posłałam mu tylko znaczące spojrzenie i jedną ręką zapięłam stanik.
-Jessica to nie tak - zaczął się w końcu tłumaczyć samemu stając na równe nogi.
-Oh, mam być zaszczycona , że jednak pamiętasz moje imię? -syknęłam wchodząc w moją sukienkę od spodu.
-Ja serio straciłem na moment rozum, nie ma żadnej Megg. Po prostu nie myślałem - Powiedział pospiesznie wkładając na siebie koszulkę i zapinając spodnie.
-Z tego co pamiętam to twoja była ma na imię Maggie - Zmarszczyłam brwi zirytowana -zresztą, mam to w dupie, jadę do domu.
-Odwiozę cie, proszę. -powiedział błagalnie kiedy przechodziłam przez drzwi jego sypialni. Nie miałam nawet ochoty się obracać, żeby na niego spojrzeć.
-Nie, załatwię sobie transport. Od czego mam Liama -wymamrotałam zbiegając po schodach. Po chwili znalazłam się w przed pokoju, tam gdzie zostawiłam moją torbę z treningu, której był telefon.
-Mam wrażenie ze ostatnio, spędzasz więcej czasu z nim, niż ze mną -powiedział słabo opierając się o framugę.
-I dobrze ci się wydaje -wrzasnęłam i w tamtym momencie już nie wytrzymałam, a z moich oczu wpłynęło kilka łez. -On przynajmniej nie myli mojego imienia.
Zaczęłam stukać w ekran telefonu, próbując napisać wiadomość, co nie było łatwe, przez zamazany od łez obraz. Czekałam, aż Lucas coś powie, ale on tylko smutno westchnął.
Ja: Przyjedz po mnie pod dom Lucasa, proszę. :'(
Wsunęłam buty na nogi czekając na odpowiedź i w końcu odwróciłam się w kierunku mojego chłopaka.
-Rzuciła bym ten związek w cholerę, gdyby nie to, że Cię Kocham i nie potrafię -zacisnelam usta w cienką linie.
-Na prawde przeprasza. -Jęknęknął robiąc krok bliżej mnie. -to nie było celowo. Ty a Megg to przepaść, jesteś tym czego potrzebuje, ona tym nigdy nie była. -Chwycił moją dłoń.
-daj mi to przemyśleć.-wyrwałam rękę z jego uścisku, chcąc odpisać na sms'a,którego właśnie dostałam.
Liaś♡: Co się stało ? :o
Ja: Po prostu przyjedź, proszę...
Liaś♡: Będę za 15 minut, dobrze ?
Ja: Czekam przed furtką.
Zablokowałam telefon i nacisnęłam na klamkę drzwi wejściowych.
-Pa -szepnęłam cicho.
-Ej jeszcze jedno - zatrzymał mnie.
-Tak ? -Spojrzałam na niego, przełykając ślinę.
-Summer przyjeżdża w poniedziałek.
Po tych słowach w moich oczach zgromadziło się jeszcze więcej łez, a ja bez słowa odpowiedzi wyszłam, trzaskając za sobą drzwiami. Położyłam torbę na podjeździe, a właściwie ją tam rzuciłam po czym, usiadłam na niej zrezygnowana i wybuchłam głośnym płaczem, ignorując psa, który obok radośnie machał ogonem.
Miałam dość. Serdecznie, kurwa dość
Od Autorki: Po szesnastu dniach w końcu skończyłam ten rozdział.  Ma 4079 słów, bynajmniej tak pokazuje mi wattpad. Jestem z siebie dumna, że to napisałam, bo po części było to dla mnie jakieś tam wyzwanie.  Zresztą, sami oceńcie jak wam się podoba, bo to serio dla mnie ważne. Nie tyle ważne, co.. emm.. po prostu bardzo się nameczylam nad tym rozdziałem i nic mnie bardziej nie ucieszy niż wasza szczera opinia w komentarzach. 
A teraz inna sprawa - SZABLON. Jak widzicie w końcu się doczekałam  i nie powiem, jestem zadowolona. Jeszcze mam zamówiony drugi, w innej szabloniarni, ale myślę, że to kwestja mniej więcej Dwóch tygodni - tak myślę . Ogółem teraz notki nie będę rozpisywać bo jestem w szkole , na telefonie i ciężko to się robi, więc wszystkie błędy, i to co chce wam jeszcze napisać, zrobię jak będę w domu czyli ok 16. Blogger w urządzeniu mobilnym ze mną nie współpracuje xd
~Wasza Victoria ♡ ~

wtorek, 9 czerwca 2015

Chapter 2

-Więc ostatecznie wybrać małą-czarną od Gucci'ego, czy ta czarno-biała z wyciętymi plecami?-Powiedziałam do telefonu, patrząc w ekran laptopa. Ostatecznie wybrałam dwie sukienki, które wygrały finał mojego castingu na najlepszą sukienkę na moją osiemnastkę. Przeszukałam chyba wszystkie sklepy internetowe w poszukiwaniu tej idealnej. Jednak mimo wszytko, nie umiałam się zdecydować, którą zamówić, wiec musiałam zadzwonić po poradę.
-Czarno-Biała Chanel. Wydaje mi się, że będzie ci w niej lepiej. - usłyszałam w odpowiedzi niemal natychmiastowo. Przyjrzałam się jeszcze raz dokładnie obu.
-Masz racje. Kontrasty mi pasują.-Byłam jej bardzo wdzięczna, bo pewnie sama nigdy bym nie zdecydowała. W tym momencie usłyszałam szczęk zamka do drzwi wejściowych.
-Od dzwonie ci później kicia, ok? Ma droga rodzicielka wróciła. Buźka -Zaśmiałam się i nie czekając na odpowiedź dotknęłam czerwonej słuchawki na ekranie. Zdjęłam z brzucha komputer i zwlekłam się leniwie z kanapy po czym pomaszerowałam w kierunku przedpokoju chcąc przywitać moją mamę. Podeszłam cicho do stosunkowo małego pomieszczenia i oparłam się o framugę. Kobieta w czerwonej marynarce, czarnych obcisłych spodniach z białą bluzką włożoną do nich, chyba nie słyszała, że podeszłam, bo nawet nie odwróciła się w moim kierunku,a jedynie zdjęła szpilki i wrzuciła klucze z powrotem do swojej torebki.
-Hej.-Chrząknęłam kiedy już miała iść w moim kierunku. Ona w reakcji krzyknęła cicho i położyła dłonie na klatce piersiowej. Posłała mi mordercze spojrzenie, a ja zaczęłam się głośno z tego śmiać.
-Jess! Na zawał mnie sprowadzisz w końcu, jak tak dalej będziesz robić- Powiedziała poważnie, jednak uśmiechnęłam się w tedy słodko, a ona nie potrafiła się widocznie powstrzymać aby tego nie odwzajemnić.
-Wyprzedzę twoje pytanie i sama ci opowiem, co u mnie. Nogi odpadają od butów, zamawiam zaraz sukienkę, bo jak się okazało całkiem o tym zapomniałam.-Powiedziałam idąc za nią w stronę kuchni. -Tata dzwonił, że przyjedzie o 21, a ja zaprosiłam Liama, więc zrób coś dobrego do jedzenia. -Zastanowiłam się czy czegoś nie pominęłam, a kiedy byłam pewna, że to już wszystko, przytaknęłam głową i usiadłam na stołku przy wyspie kuchennej.
-Z tymi butami, mówiłam ci żebyś tego nie ubierała do szkoły.- w jej głosie dało się słyszeć nutkę typowego "A nie mówiłam? "-Jaką sukienkę.-Uniosła brwi spoglądając na mnie.- A w związku z jedzeniem to sama nie potrafisz zrobić?
-Nie miałam sukienki na urodziny, zresztą już nie aktualne- Machnęłam ręką dając jej do zrozumienia, żeby nie drążyła tego tematu.-I nie wiem czy pamiętasz, ale zawsze jak chcę ci pomóc przy gotowaniu wyganiasz mnie z kuchni, bo mówisz, że zepsuje wszystko- Rzuciłam z urazą w głosie i zrobiłam smutną minkę.
Na ogół miałam z mamą bardzo dobre kontakty, aka przyjaciółka, jednak dużo pracowała i nie zawsze był czas pogadać lub zrobić wspólnie tak błahych rzeczy, jak chociażby obejrzenie razem jakiegoś filmu. Mimo, że teraz nie spędzamy tak wielu wspólnych chwil, dała mi cudowne dzieciństwo w którym niczego mi nie brakowało. Dalej nie brakuje, jednak te więzi już nie są tak bliskie jak były.
-Dobra już nie zwalaj wszystkiego na mnie-uniosła dłonie w geście obronnym śmiejąc się. -W końcu zaprosiłaś kogoś innego niż Lucasa.
-To dobrze?-Zapytałam niepewnie nie wiedząc do końca o co chodzi. W sumie to nie wiedziałam, czy moja mama lubi Lucasa. Kiedy tu był była miła, uśmiechała się, ale jakoś nie reagowała zbyt entuzjastycznie kiedy zaczynałam o nim mówić.
-Raczej tak. Lepiej spotykać się w wolnym czasie z większą ilością ludzi, niż zamykać się na jedną osobę.-wzruszyła ramionami, jakby nie była pewna swojej odpowiedzi.-co wam zrobić do jedzenia?-zmieniła temat otwierając lodówkę. Korzystając z okazji chwyciłam butelkę Sprite'a.
-Chyba nie do końca rozumiem o co chodzi, ale Okay. To nie ważne. -otworzyłam szafkę ze słodyczami i przekąskami. -wystarczy to - podałam jej paczkę popcornu
-Dobra, zapomnij, nic nie mówiłam. Chodzi mi o to, że jesteś już dorosła i możesz robić co chcesz, ale mimo wszystko nie spieszy mi się do bycia babcią.-spojrzała na mnie z wymowną miną, a ja na dźwięk jej słów, zaczęłam się krztusić i wyplułam na podłogę słodki napój, który właśnie piłam.
-Mamo o to się nie martw. Nie grozi ci to. -zapewniłam ją próbując przestać kaszleć.
-Wy już ze sobą..-Zaczęła, ale przerwałam jej machając żywo głową i rękami z dezaprobatą. Dlaczego tak nagle zaczęła temat. Nigdy nie pytała mnie o nic takiego, wiec dlaczego nagle dzisiaj.
-Nie mamo, nie spałam jeszcze z nim, ani z nikim innym. Powiedziałabym ci. -Powiedziałam powoli podkreślając dokładnie każde słowo, żeby przekaz moich słów dotarł do niej bez żadnych zakłóceń czy podtekstów.
-A...
Uderzyłam się w czoło z otwartej dłoni, bo innego gestu na wyraźnie jak bardzo teraz jestem zażenowana, nie potrafiłam znaleźć.
-Wystarczy, okay? Tak jak mówiłaś jestem już niemal dorosła i wiem w tej, jak i chyba każdej innej kwestii wszystko co powinnam. Możesz spać spokojnie. Jest okay- wymamrotałam słabo, a ona w odpowiedzi tylko pokiwała głową. Nie był to temat na który chciałam rozmawiać z mamą. Może nie to ze temat mi nie pasował, chyba dzisiaj nie miałam nastroju, ani ochoty na poruszanie tej rozmowy z nią dzisiaj. Wiedziałam, że prędzej czy później będzie ciekawa, jak w mojej sferze seksualnej, ale nie sądziłam, że zacznie ten temat tak.. nagle. W sumie jeśli mam całkiem szczera myślałam już o moim ewentualnym pierwszym razie z Lucasem. I dodatkowo nie raz miałam na to ochotę. Podczas kiedy się całowaliśmy, a jego dłonie dotykały mojego ciała i błądziły po nim, mnie przechodziły dreszcze i robiło mi się gorąco. Jednak poza dość niewinnym dotykaniem się nie doszło między nami do niczego więcej. On nie naciskał, tylko czekał, aż sama będę tego chciała. I to mi się najbardziej podobało. Zresztą, tak chyba powinno być prawda?
Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc pobiegłam w tamtym kierunku. Za drzwiami nie zastałam nikogo innego, jak mojego brązowookiego przyjaciela.
-Przyniosłeś mi coś dobrego?-zapytałam błagalnie. Miałam ochotę na coś słodkiego.
-Myślę, że w plecaku mam coś na pewno.-Uśmiechnął się. Chwyciłam go za rękę i zaczęłam prowadzić w kierunku mojego pokoju. Po drodze zwinęłam jeszcze laptopa z salonu.
-Ty wyjmij jedzenie a ja znajdę filmy. A tak by the way, to co byś obejrzał?-Zapytałam podchodząc do biurka, gdzie znajdowały się wszystkie filmy.
-W sumie mi to obojętne. Zależy co masz.-powiedział, a ja słyszałam, że szuka czegoś w plecaku.-Mam ciastka, chipsy i żelki. Może być?
-Jak ty o mnie dbasz- Mruknęłam zadowolona tym co słyszę. Wyjęłam z półki pudełko dość pokaźnych rozmiarów w którym było to czego szukałam.
Otworzyłam je i wyciągnęłam stertę filmów i płyt moich ulubionych wykonawców. Kiedy wyjęłam wszystko zorientowałam się, że na dole są powrzucane luzem zdjęcia. Chwyciłam je i zaczęłam przeglądać. Ja i mój brat, ja i Pauline, Pauline, ja i Liam. Te wszystkie zdjęcia były takie urocze i przywoływały tyle wspomnień.
-Chodź tu-Poklepałam miejsce na podłodze obok siebie nie odwracając wzroku od zdjęć. Chwile później on już siedział obok kładąc przed nami paczkę żelków, przez co spojrzałam na niego.
-Zostawiam cię dosłownie na minute, sam na sam z jedzeniem, a ty już mi chcesz wszystko zjeść-Powiedziałam z wyrzutem i przesunęłam opakowanie ze słodyczami bliżej siebie. Żartowałam rzecz jasna i on doskonale o tym wiedział.-Patrz-Wskazałam na jedno zdjęcie , na którym siedzieliśmy na plaży. Mieliśmy wtedy po 11 lat. To było na wycieczce szkolnej.-Pamiętasz to?
-Oczywiście, że pamiętam -Zaczął się śmiać. -Po tamtym dniu nie chciałaś się do mnie odzywać przez ponad dobę.
-Rozwiązałeś mi górę z kostiumu kąpielowego na oczach mojego crusha! Nie odzywał się potem do mnie!-Prawie krzyczałam, jednak mimo wszystko byłam rozbawiona tym wspomnieniem.
-Nie był ciebie wart, to było dla twojego dobra-powiedział z poważną miną kładąc dłoń na moim ramieniu.
-To była moja pierwsza wielka miłość. Po prostu byłeś zazdrosny. Dalej mam ci to za złe, wiesz? -trzepnęłam go lekko robiąc urażoną minę.
-Ale i tak mnie kochasz i to jest silniejsze od twojej urazy.
-Tak, ale za kare ja wybieram film.-Chwyciłam płytę z filmem, oraz opakowanie żelków i podeszłam do telewizora.
Oglądaliśmy "Niezgodną". Liam nie zareagował na to zbyt entuzjastycznie, ale siedział cicho i to znosił. Później obejrzeliśmy "Focusa" i za długimi namowami ze strony przyjaciela jeszcze "Wilka z Wall Street". Po obejrzeniu tych filmów spojrzałam na zegarek. Było parę minut po 3, a mój zegar biologiczny, aż krzyczał abym się położyła spać. Szczerze mówiąc, więcej rozmawialiśmy niż oglądaliśmy, ale to nie było ważne. Ważne, że spędziliśmy udany, przyjemny wieczór bez żadnych zmartwień i smutów. Bardzo się cieszyłam, że mam takiego przyjaciela jak on. Zawsze umiał doradzić, pocieszyć, rozśmieszyć. Mogłam z nim zawsze o wszystkim pogadać. Nie mieliśmy przed sobą żadnych tematów tabu. Przynajmniej ja nie miałam przed nim i to się dla mnie liczyło. Że mogłam być przy nim naprawdę sobą, bez żadnej maski, udając kogoś innego.
-Chcę spać. - szepnęłam opierając brodę na jego ramieniu.
-Kładziesz się już?-objął mnie jedną ręką.
-Kładziemy-Położyłam nacisk na końcówkę "MY".-Ty też idziesz spać.
-A co jeśli nie jestem śpiący?-Uniósł brwi z uśmiechem.
-I tak idziesz spać. Ktoś mi musi dotrzymać towarzystwa, a skoro tu jesteś to padło na ciebie. -Powiedziałam wstając z kanapy i kierując się w stronę łóżka. -włącz mi jeszcze muzykę.
-A czego chciałabyś posłuchać? -podszedł do mojej kolekcji płyt.
-Imagine Dragons poproszę. Obojętnie którą płytę. -Spojrzałam na siebie. Miałam ubrane spodnie z dresu i czerwoną bluzkę z długim rękawem. Dresy wygodne, bluzka nie, więc ją zdjęłam, tym samym stwierdzając, że będę spała w samym staniku, bo nie chciało mi się szukać czegoś wygodniejszego. Po chwili usłyszałam cichą muzykę na co uśmiechnęłam się pod nosem. Chłopak na mnie spojrzał i jakby na moment wstrzymał oddech, ale nie zwróciłam na to większej uwagi bo byłam naprawdę zmęczona. Wczołgałam się pod kołdrę i przesunęłam jak najbliżej ściany robiąc miejsce dla chłopaka, na którego obecność obok mnie nie musiałam długo czekać, bo niewiele później już leżał, a ja wtuliłam się a niego.
-Dobranoc-Szepnął. Słychać było, że jest zmęczony mimo jego wcześniejszych zaprzeczeń.
-Ej a buzi?-zapytałam. Zawsze na pożegnanie albo na dobranoc chciałam buziaka od każdej bliskiej mi osoby i nie można było o tym zapominać.
Nachylił się nade mną i delikatnie cmoknął moje usta jak zawsze. Jednak kiedy miał się już odsunąć, jakaś siła we mnie sprawiła, że chwyciłam go za kark przedłużając trochę pocałunek.Po prostu poczułam taką potrzebę i chęć. Na początku Liam był trochę zdezorientowany i zesztywniał, ale po chwili odwzajemnił czułość. Prawdę powiedziawszy nie czułam się dziwne całując mojego najlepszego przyjaciela, tym bardziej nie czułam się źle. Wręcz przeciwnie. Było mi bardzo przyjemnie, zwłaszcza, że brunet całował dobrze i delikatnie. Nawet nie wiem ile to trwało, raczej nie długo. Odsunęliśmy się od siebie, a ja szeroko się uśmiechnęłam. Chłopak zrobił to samo i wrócił z powrotem do pozycji w jakiej wcześniej leżał.
-To było miłe.-Przyznał i zaśmiał się.
-Nie dziękuj- parsknęłam z rozbawieniem. -A więc, teraz dobranoc.
-Dobranoc.
Od Autorki:  Jakie to jest zadupie, ohh . Jedyny zasięg jaki tu jest albo rosyjski, albo polski z maksymalnie jedną kreską.  Internetu niemal nie łączy, dlatego teraz kozystam z okazji, że mam dwie kreski i łączy mnie z siecią . Poza tym mam mega problemy, bo ktoś powiedział że ćpamy  dezodorant w naszym  (Moim i trzech innych dziewczyn) pokoju, pani się dowiedziała, wczoraj cały dzień miałyśmy  z koleżankami rozmowy i zastraszanie  policją,  a kiedy wyszło ze to jednak nie my, to i tak nam obniżą  zachowanie, bo to jednak w naszym pokoju i miałyśmy bezpośredni związek z tym. Zresztą, walić to. Jestem spalona jak  cholera  i prawie płakałam  pod prysznicem.. Jak na razie same minusy. Ale uwaga, jest jeden plus - ZAKOCHAŁAM SIĘ! I to chyba z wzajemnością. Także to mnie tu przytrzymuje. + pofarbowałam  końcówki na różowy i mam landrynkowe  włoski :D Więc powiem tak, chce jechać do domu, ale z drugiej strony nie chce jechać, bo wszystko może się jeszcze wydarzyć, myślę pozytywnie.
Życzę wam miłego tygodnia, dobrej pogody i bla bla bla <wstaw to co chcesz przeczytać xd >. Możecie opowiedzieć co u was, chętnke poczytam
Buziaczki kochani ♡
                                ~Wasza Victoria ♡~

piątek, 5 czerwca 2015

Bohaterowie, zwiastun + informacja.

Dwie niezmiernie ważne zakładki pojawiły się na blogu moi drodzy. Miałam dodać je już w zeszłym tygodniu, ale prawdę powiedziawszy nie było zbytnio czasu,  a dodatkowo z laptopa nie korzystałam  niemal wcale, więc nie miałam zbytnio jak.
Jeśli chodzi o bohaterów to mam nadzieję, że wam się podobają.  Nawet nie wiecie jak ciężko było mi wyobrazić sobie wygląd postaci i dobrać do nich odpowiednie  osoby. Ale udało mi się i ja osobiście jestem bardzo zadowolona z mojego wyboru. Napiszcie tutaj, lub w zakładce komentarz co myślicie, jestem ciekawa :3
A co do zwiastunu to jestem nim bardzo oczarowana.  Zrobiła go moja najlepsza przyjaciółka i uważam że odwaliła  kawał dobrej roboty, za co zasługuje na uznanie. Liczę, że podoba wam się, tak mocno jak mnie.
Co do kolejnego rozdziału:
Powiem wam szczerze, że na wattpadzie jest troszeczkę więcej.  To znaczy kończę pisać 3 rozdział, który jest bardzo długi, i spędził mi już nie raz sen z powiek, i to w dosłownie, bo ostatnio chodzie spać około 4 pisząc go.
Ale wracając do tematu - sama nie wiem. Mimo, że rozdział jest napisany, nie chcę go dodawać w tak krótkim odstępie czasowym od poprzedniego. Ale myślę, że pojawi się w tym tygodniu kochani :*
A dodatkowo jestem w podróży na zieloną szkołę. Mamy 8 osób w jednym, ciasnym przedziale, w pociągu, a do tego bagaże.  Wszystko mnie boli, chcę spać, ale mój zegar biologiczny wypowiada mi bunt.  Dlatego piszę wam tą notkę teraz - o 2:29. Sama nie wiem czy cieszę się tym wyjazdem.  Teoretycznie wszystko  fajnie, integracja z innymi pierwszymi klasami, a praktycznie mam ochotę zabić dwie szmaty, które siedzą przedział dalej i jeszcze tydzień temu nazywałam je przyjaciółkami. Jednak jak widać szczęściem nie można się cieszyć za długo, bo z czasem słodkie złudzenia, zmieniają się w gorzką prawdę. 
Życzę wam miłego weekendu i do następnego ;D
                              ~Wasza Victoria♡ ~

środa, 3 czerwca 2015

Chapter 1

Przeszłam właśnie przez bramę wejściową do szkoły, wchodząc na wykafelkowany, biały korytarz. "Krok, za krokiem, myśl o nogach, myśl o chodzeniu" powtarzałam sobie wciąż w myślach. Mimo wszystko uczenie się chodzenia na niebotycznie wysokich szpilkach nie było najlepszym pomysłem. To znaczy... było. Ale nie w szkole, gdzie każdy mój ruch musi być przemyślany i w pełni idealny. Na szczęście, radziłam sobie nienagannie, a eskorta w postaci mojej przyjaciółki, przybyła natychmiastowo, gdy tylko mnie zobaczyła. Chwyciłam ją pod ramię I ruszyłyśmy dumnie z wysoko uniesionymi głowami w kierunku szkolnych szafek.
Ja I Pauline byłyśmy typowym przykładem popularnych i na ogół lubianych dziewczyn w szkole. Myślę, że to za sprawą drogich ciuchów i wysokiej pewności siebie. I może dodatkowo ładnych buziek.
Część dziewczyn próbowała się nam na siłę przypodobać, natomiast druga część, nienawidziła nas z całego serca, mimo, że w większości nie zamieniły z nami ani słowa.
No, ale cóż. Nam to odpowiadało. I to bardzo. Na każdym kroku ułatwiało nam to szkolne życie. Poparcie u innych w tych mniej i bardziej istotnych kwestiach było cholernie przydatne i pomocne. Jednak jak wszystko miało to i swoje wady. Niejednokrotnie plotki, które i nas krążyły, były załamujące, ale zawsze udało się je jakoś zdementować.
Otworzyłam swoją szafkę, która zarówno od środka jak i z zewnątrz, była obklejona całą masą czarnych, brokatowych naklejek, które odzwierciedlały moje upodobania. W środku po przyczepiane jeszcze parę zdjęć, które zawsze wywoływały uśmiech na mojej twarzy.
-Myślałaś już, co założysz ?-Zapytała Pauline
-Co?-potrząsnęłam głową spoglądając w jej kierunku - jeszcze raz.
-Czy wiesz już co założysz na swoją osiemnastkę? -Powtórzyła chichocząc. -Czasu coraz mniej.
-Faktycznie- otworzyłam szeroko oczy. Zaplanowałam wszystko. Dosłownie wszystko. Wybrałam miejsce, zorganizowałam zaproszenia, wybrałam rodzaje alkoholu i przystawek, muzykę, która będzie puszczana. Dopięłam wszystko na ostatni guzik. Byłam tego pewna. Jednak zapomniałam o własnej sukience.-Mam jeszcze 3 dni, muszę coś wymyślić .
-Pojedźmy na zakupy...-zaczęła, ale przerwała jej postać,która ciasno przycisnęła mnie do swojego ciała.
-Dzień Dobry, kochanie. -poczułam jego wargi na swoim uchu. Odwróciłam się przodem do niego i delikatnie musnęłam jego wargi.
-No cześć. -odpowiedziałam uśmiechając się szeroko do niego.
-Lucas, zauważyłam, że lubisz przerywać mi w środku zdania -Moja przyjaciółka znacząco chrząknęła, a w jej głosie dało się usłyszeć trochę poirytowania.
-Wybacz. Byłem pewien, że zdążyłaś do tego przywyknąć.-Uśmiechnął się do niej, jestem pewna, że złośliwie. Nie wiem, nie zwróciłam na to większej uwagi. Nigdy się nie lubili. Na początku trochę, było mi przykro z tego powodu, ale teraz mam na ogół zlewkę na to. Kiedy nie wchodzili sobie w drogę, było dobrze, kiedy byłam obok też, więc w sumie, nie mam na co narzekać.
Jak się chyba da zorientować, Lucas to mój chłopak. Jesteśmy razem trochę ponad trzy miesiące. Dla niektórych może się wydawać niedługo, ale w moim odczuciu jest inaczej. Zazwyczaj moje związki trwały mniej więcej miesiąc, ale z Lucasem było jakoś inaczej. Nie wiem czy to dla tego, że mimo, iż był popularny i mega przystojny, nie zachowywał się jak pusty, głupi kretyn, jak większość. Po prostu traktował mnie dobrze. A może, trwa to tak długo dla tego, że po prostu czasem myślę, że między nami jest naprawdę jakieś uczucie. Nie tylko takie.. na pokaz.
Co prawda kłóciliśmy się i to dość często. Zazwyczaj o głupie błahostki, ale tak jest chyba w większości związków
-Co powiesz na podwójna randkę dzisiaj wieczorem ? -szepnął chwytając moją dłoń.
-Emm.-jęknęłam ogarniając myśli, które wciąż krążyły wokół, niedopatrzenia z mojej strony, jakim była sukienka. Jak mogłam o tym zapomnieć. I gdzie ja teraz znajdę sukienkę, która będzie olśniewała i powalała na kolana. W wyjątkowy dzień sama muszę tak wyglądać.
Spojrzałam na chłopaka nieobecnym wzrokiem.
-Coś nie tak? - Zapytał lekko zdziwiony.
-Nie, nie jest okay. W każdym razie dzisiaj muszę iść na zakupy.-Powiedziałam i uśmiechnęłam się słabo.
-Zakupy są ważniejsze?- Zmarszczył brwi i zmrużył oczy, jakby nie dowierzał w to co usłyszał.
-W tym przypadku tak. - przechyliłam głowę i wydęłam dolną wargę robiąc smutną minę.
-A nie możesz tego przełożyć na jutro?-próbował mnie przekonać.
-A my nie możemy przełożyć tej randki? - przewróciłam oczami. -To serio ważne.
-Skoro takie ważne, to rób co chcesz.- wzruszył ramionami i poszedł w stronę schodów do góry.
Machnęłam ręką w jego kierunku. Do jutra mu przejdzie. Zazwyczaj tak było.
-Mamy 15 minut. Idziemy coś zjeść? -Zwróciłam się do Pauline z uśmiechem.
- W sumie - Pokiwała głową aprobująco.- Nic jeszcze nie jadłam dzisiaj, więc jestem za.
Spojrzałyśmy na siebie znacząco i skierowałyśmy się w stronę naszej szkolnej kawiarenki.
Znamy się od dobrych 6 lat. I pomyśleć, że na samym początku się nienawidziłyśmy. Konkurowałyśmy ze sobą, we wszystkim. Jedna chciała być lepsza od drugiej. Ale jak to się mówi, nienawiść i miłość dzieli cienka granica. Teraz jesteśmy sobie bardzo bliskie i prawdę powiedziawszy, nie możemy bez siebie żyć.
-Wracając do sukienki. Możesz zamówić przez internet. Wybierzesz dostawę ekspresową i po kłopocie.
-To jest pomysł. Prawdę powiedziawszy, wizja parogodzinnego chodzenia po sklepach, ze świadomością, że mogę nic nie znaleźć, nie uśmiecha mi się zbytnio. A tak przynajmniej, łatwiej będzie szukać-klasnęłam zadowolona. A więc, problem mam z głowy. Tym lepiej dla mnie.
Wcisnęłam mój portfel, do ręki przyjaciółki, gdy byłyśmy już pod naszym celem.
-Weź mi sałatkę owocową. -rzuciłam pospiesznie, i szybkim (na tyle ile tylko dałam radę w moich butach.) podeszłam do doskonale znanej mi osoby.
-Hej. -Przytuliłam się do mojego przyjaciela, przerywając mu rozmowę z jakąś dziewczyną. - Co tam?
-Hej- Cmoknął mnie lekko w policzek.-W sumie od wczoraj nic się nie zmieniło. Widzimy się wieczorem, tak?
Blondynce, która stała obok posłałam znaczące spojrzenie, aby sobie poszła. Ona z lekko urażoną miną posłusznie się straciła.
-Mówiłam już Lucasowi, że nie idę. Jeszcze parę minut temu miałam plany, ale teraz wyszło na to, że spędzę wieczór pod kocem na kanapie.-Wyszczerzyłam się do niego. To takie zajebiste uczucie mieć przyjaciela płci przeciwnej. Ja i Liam byliśmy żywym dowodem na to, że będąc dziewczyną, można się przyjaźnić z chłopakiem, bez żadnych uczuć, poza przyjaźnią. Skoro przez 14 lat nic między nami nie zaiskrzyło, to raczej to się już nie zmieni. Jedynie w przedszkolu się pocałowaliśmy. Taki dziecięcy buziak. Myśląc teraz o tym wydaje się takie... słodkie i nic nie znaczące.
-Czyli zostawisz mnie dziś samego?- posmutniał. - No dziękuję, wiesz?
-Nie samego. Przecież spędzisz czas z Annie. Jestem pewna, że będzie równie przyjemnie sam na sam. Tyle, że bardziej romantycznie.-Uśmiechnęłam się zadziornie, licząc na to samo w odpowiedzi, ale jego nastrój dalej był pochmurny, co lekko mnie zaskoczyło, bo zazwyczaj był niesamowicie pogodny.
-Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. To znaczy.. pomysł może i jest dobry, ale chyba nie mam ochoty-Podrapał się po głowie.-Pokłóciliśmy się wczoraj trochę. Właściwie, to nawet ciężko to nazwać kłótnią. Taka spina, sprzeczka, wszystko jedno. I mimo, że już jest okay to i tak wiem, że gdybyśmy byli we dwoje, atmosfera była by bardzo napięta.
-O co poszło ? -Zapytałam robiąc smutną minkę. Mój przyjaciel i jego dziewczyna ostatnimi czasy dość często się kłócili, przez co Liam cierpiał, a jak on to i ja. Chwyciłam go za rękę w pokrzepiającym geście.
-Ogółem jakoś tak wyszło, że stwierdziła, że nie liczę się z jej zdaniem. Koniec końców stwierdziliśmy, że wina leży po obu stronach i tak jak mówiłem. Teoretycznie jest dobrze, ale praktycznie, trochę inaczej. Przynajmniej ja tak czuje.-Powiedział słabo, a po jego wyrazie twarzy wywnioskowałam, że nie ma najmniejszej ochoty o tym rozmawiać, bo dołuje go ten temat. Okay, rozumiałam to, dlatego nie naciskałam.
-Mam taki pomysł, a raczej propozycje. -Oparłam ręce na jego ramionach i przechyliłam głowę z szerokim uśmiechem.-Wieczorem przyjdziesz do mnie, zamówimy pizze, zrobimy popcorn i będziemy oglądali różne głupie komedie, które ryją psyche, smutasy na których będę płakała jak bóbr i całą resztę innych filmów, których jak wiesz mam bardzo dużo. I nie przyjmuję odmowy.-Podkreśliłam moje ostatnie zdanie.
Chłopak westchnął cicho po czym się zaśmiał.
-Skoro nie mam innego wyjścia, to bardzo chętnie. A więc o której? 19?
-19- uśmiechnęłam się zwycięsko po czym zrobiłam parę kroków do tyłu, bo nie chciałam aby moja przyjaciółka musiała dłużej na mnie czekać.-Więc do potem misiek. -Pomachałam mu na "Pa Pa", po czym odwróciłam i poszłam w obranym wcześniej kierunku
OD AUTORKI: A więc kochani, mamy pierwszy rozdział. Prawdę powiedziawszy, planowałam go dodać dopiero gdy zamówiony przeze mnie szablon będzie gotowy, ale że nastopi to dopiero za kilka dni, stwierdziłam, iż nie chce żebyście dłużej czekali... I Voilà.
Mam nadzieję, że wam się podoba. Wyraźcie  swoją opinię w komentarzach, bo to serio mocno motywuje, do dalszego pisania.
Życzę miłego, długiego weekendu.
                                    ~Wasza Victoria♡~