środa, 3 czerwca 2015

Chapter 1

Przeszłam właśnie przez bramę wejściową do szkoły, wchodząc na wykafelkowany, biały korytarz. "Krok, za krokiem, myśl o nogach, myśl o chodzeniu" powtarzałam sobie wciąż w myślach. Mimo wszystko uczenie się chodzenia na niebotycznie wysokich szpilkach nie było najlepszym pomysłem. To znaczy... było. Ale nie w szkole, gdzie każdy mój ruch musi być przemyślany i w pełni idealny. Na szczęście, radziłam sobie nienagannie, a eskorta w postaci mojej przyjaciółki, przybyła natychmiastowo, gdy tylko mnie zobaczyła. Chwyciłam ją pod ramię I ruszyłyśmy dumnie z wysoko uniesionymi głowami w kierunku szkolnych szafek.
Ja I Pauline byłyśmy typowym przykładem popularnych i na ogół lubianych dziewczyn w szkole. Myślę, że to za sprawą drogich ciuchów i wysokiej pewności siebie. I może dodatkowo ładnych buziek.
Część dziewczyn próbowała się nam na siłę przypodobać, natomiast druga część, nienawidziła nas z całego serca, mimo, że w większości nie zamieniły z nami ani słowa.
No, ale cóż. Nam to odpowiadało. I to bardzo. Na każdym kroku ułatwiało nam to szkolne życie. Poparcie u innych w tych mniej i bardziej istotnych kwestiach było cholernie przydatne i pomocne. Jednak jak wszystko miało to i swoje wady. Niejednokrotnie plotki, które i nas krążyły, były załamujące, ale zawsze udało się je jakoś zdementować.
Otworzyłam swoją szafkę, która zarówno od środka jak i z zewnątrz, była obklejona całą masą czarnych, brokatowych naklejek, które odzwierciedlały moje upodobania. W środku po przyczepiane jeszcze parę zdjęć, które zawsze wywoływały uśmiech na mojej twarzy.
-Myślałaś już, co założysz ?-Zapytała Pauline
-Co?-potrząsnęłam głową spoglądając w jej kierunku - jeszcze raz.
-Czy wiesz już co założysz na swoją osiemnastkę? -Powtórzyła chichocząc. -Czasu coraz mniej.
-Faktycznie- otworzyłam szeroko oczy. Zaplanowałam wszystko. Dosłownie wszystko. Wybrałam miejsce, zorganizowałam zaproszenia, wybrałam rodzaje alkoholu i przystawek, muzykę, która będzie puszczana. Dopięłam wszystko na ostatni guzik. Byłam tego pewna. Jednak zapomniałam o własnej sukience.-Mam jeszcze 3 dni, muszę coś wymyślić .
-Pojedźmy na zakupy...-zaczęła, ale przerwała jej postać,która ciasno przycisnęła mnie do swojego ciała.
-Dzień Dobry, kochanie. -poczułam jego wargi na swoim uchu. Odwróciłam się przodem do niego i delikatnie musnęłam jego wargi.
-No cześć. -odpowiedziałam uśmiechając się szeroko do niego.
-Lucas, zauważyłam, że lubisz przerywać mi w środku zdania -Moja przyjaciółka znacząco chrząknęła, a w jej głosie dało się usłyszeć trochę poirytowania.
-Wybacz. Byłem pewien, że zdążyłaś do tego przywyknąć.-Uśmiechnął się do niej, jestem pewna, że złośliwie. Nie wiem, nie zwróciłam na to większej uwagi. Nigdy się nie lubili. Na początku trochę, było mi przykro z tego powodu, ale teraz mam na ogół zlewkę na to. Kiedy nie wchodzili sobie w drogę, było dobrze, kiedy byłam obok też, więc w sumie, nie mam na co narzekać.
Jak się chyba da zorientować, Lucas to mój chłopak. Jesteśmy razem trochę ponad trzy miesiące. Dla niektórych może się wydawać niedługo, ale w moim odczuciu jest inaczej. Zazwyczaj moje związki trwały mniej więcej miesiąc, ale z Lucasem było jakoś inaczej. Nie wiem czy to dla tego, że mimo, iż był popularny i mega przystojny, nie zachowywał się jak pusty, głupi kretyn, jak większość. Po prostu traktował mnie dobrze. A może, trwa to tak długo dla tego, że po prostu czasem myślę, że między nami jest naprawdę jakieś uczucie. Nie tylko takie.. na pokaz.
Co prawda kłóciliśmy się i to dość często. Zazwyczaj o głupie błahostki, ale tak jest chyba w większości związków
-Co powiesz na podwójna randkę dzisiaj wieczorem ? -szepnął chwytając moją dłoń.
-Emm.-jęknęłam ogarniając myśli, które wciąż krążyły wokół, niedopatrzenia z mojej strony, jakim była sukienka. Jak mogłam o tym zapomnieć. I gdzie ja teraz znajdę sukienkę, która będzie olśniewała i powalała na kolana. W wyjątkowy dzień sama muszę tak wyglądać.
Spojrzałam na chłopaka nieobecnym wzrokiem.
-Coś nie tak? - Zapytał lekko zdziwiony.
-Nie, nie jest okay. W każdym razie dzisiaj muszę iść na zakupy.-Powiedziałam i uśmiechnęłam się słabo.
-Zakupy są ważniejsze?- Zmarszczył brwi i zmrużył oczy, jakby nie dowierzał w to co usłyszał.
-W tym przypadku tak. - przechyliłam głowę i wydęłam dolną wargę robiąc smutną minę.
-A nie możesz tego przełożyć na jutro?-próbował mnie przekonać.
-A my nie możemy przełożyć tej randki? - przewróciłam oczami. -To serio ważne.
-Skoro takie ważne, to rób co chcesz.- wzruszył ramionami i poszedł w stronę schodów do góry.
Machnęłam ręką w jego kierunku. Do jutra mu przejdzie. Zazwyczaj tak było.
-Mamy 15 minut. Idziemy coś zjeść? -Zwróciłam się do Pauline z uśmiechem.
- W sumie - Pokiwała głową aprobująco.- Nic jeszcze nie jadłam dzisiaj, więc jestem za.
Spojrzałyśmy na siebie znacząco i skierowałyśmy się w stronę naszej szkolnej kawiarenki.
Znamy się od dobrych 6 lat. I pomyśleć, że na samym początku się nienawidziłyśmy. Konkurowałyśmy ze sobą, we wszystkim. Jedna chciała być lepsza od drugiej. Ale jak to się mówi, nienawiść i miłość dzieli cienka granica. Teraz jesteśmy sobie bardzo bliskie i prawdę powiedziawszy, nie możemy bez siebie żyć.
-Wracając do sukienki. Możesz zamówić przez internet. Wybierzesz dostawę ekspresową i po kłopocie.
-To jest pomysł. Prawdę powiedziawszy, wizja parogodzinnego chodzenia po sklepach, ze świadomością, że mogę nic nie znaleźć, nie uśmiecha mi się zbytnio. A tak przynajmniej, łatwiej będzie szukać-klasnęłam zadowolona. A więc, problem mam z głowy. Tym lepiej dla mnie.
Wcisnęłam mój portfel, do ręki przyjaciółki, gdy byłyśmy już pod naszym celem.
-Weź mi sałatkę owocową. -rzuciłam pospiesznie, i szybkim (na tyle ile tylko dałam radę w moich butach.) podeszłam do doskonale znanej mi osoby.
-Hej. -Przytuliłam się do mojego przyjaciela, przerywając mu rozmowę z jakąś dziewczyną. - Co tam?
-Hej- Cmoknął mnie lekko w policzek.-W sumie od wczoraj nic się nie zmieniło. Widzimy się wieczorem, tak?
Blondynce, która stała obok posłałam znaczące spojrzenie, aby sobie poszła. Ona z lekko urażoną miną posłusznie się straciła.
-Mówiłam już Lucasowi, że nie idę. Jeszcze parę minut temu miałam plany, ale teraz wyszło na to, że spędzę wieczór pod kocem na kanapie.-Wyszczerzyłam się do niego. To takie zajebiste uczucie mieć przyjaciela płci przeciwnej. Ja i Liam byliśmy żywym dowodem na to, że będąc dziewczyną, można się przyjaźnić z chłopakiem, bez żadnych uczuć, poza przyjaźnią. Skoro przez 14 lat nic między nami nie zaiskrzyło, to raczej to się już nie zmieni. Jedynie w przedszkolu się pocałowaliśmy. Taki dziecięcy buziak. Myśląc teraz o tym wydaje się takie... słodkie i nic nie znaczące.
-Czyli zostawisz mnie dziś samego?- posmutniał. - No dziękuję, wiesz?
-Nie samego. Przecież spędzisz czas z Annie. Jestem pewna, że będzie równie przyjemnie sam na sam. Tyle, że bardziej romantycznie.-Uśmiechnęłam się zadziornie, licząc na to samo w odpowiedzi, ale jego nastrój dalej był pochmurny, co lekko mnie zaskoczyło, bo zazwyczaj był niesamowicie pogodny.
-Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. To znaczy.. pomysł może i jest dobry, ale chyba nie mam ochoty-Podrapał się po głowie.-Pokłóciliśmy się wczoraj trochę. Właściwie, to nawet ciężko to nazwać kłótnią. Taka spina, sprzeczka, wszystko jedno. I mimo, że już jest okay to i tak wiem, że gdybyśmy byli we dwoje, atmosfera była by bardzo napięta.
-O co poszło ? -Zapytałam robiąc smutną minkę. Mój przyjaciel i jego dziewczyna ostatnimi czasy dość często się kłócili, przez co Liam cierpiał, a jak on to i ja. Chwyciłam go za rękę w pokrzepiającym geście.
-Ogółem jakoś tak wyszło, że stwierdziła, że nie liczę się z jej zdaniem. Koniec końców stwierdziliśmy, że wina leży po obu stronach i tak jak mówiłem. Teoretycznie jest dobrze, ale praktycznie, trochę inaczej. Przynajmniej ja tak czuje.-Powiedział słabo, a po jego wyrazie twarzy wywnioskowałam, że nie ma najmniejszej ochoty o tym rozmawiać, bo dołuje go ten temat. Okay, rozumiałam to, dlatego nie naciskałam.
-Mam taki pomysł, a raczej propozycje. -Oparłam ręce na jego ramionach i przechyliłam głowę z szerokim uśmiechem.-Wieczorem przyjdziesz do mnie, zamówimy pizze, zrobimy popcorn i będziemy oglądali różne głupie komedie, które ryją psyche, smutasy na których będę płakała jak bóbr i całą resztę innych filmów, których jak wiesz mam bardzo dużo. I nie przyjmuję odmowy.-Podkreśliłam moje ostatnie zdanie.
Chłopak westchnął cicho po czym się zaśmiał.
-Skoro nie mam innego wyjścia, to bardzo chętnie. A więc o której? 19?
-19- uśmiechnęłam się zwycięsko po czym zrobiłam parę kroków do tyłu, bo nie chciałam aby moja przyjaciółka musiała dłużej na mnie czekać.-Więc do potem misiek. -Pomachałam mu na "Pa Pa", po czym odwróciłam i poszłam w obranym wcześniej kierunku
OD AUTORKI: A więc kochani, mamy pierwszy rozdział. Prawdę powiedziawszy, planowałam go dodać dopiero gdy zamówiony przeze mnie szablon będzie gotowy, ale że nastopi to dopiero za kilka dni, stwierdziłam, iż nie chce żebyście dłużej czekali... I Voilà.
Mam nadzieję, że wam się podoba. Wyraźcie  swoją opinię w komentarzach, bo to serio mocno motywuje, do dalszego pisania.
Życzę miłego, długiego weekendu.
                                    ~Wasza Victoria♡~

2 komentarze

  1. Szczerze mówiąc to główna bohaterka nie przypadła mi zbytnio do gustu. Nie lubię takich dziewczyn. Takie typowe ,,królowe'' szkoły. Nie cierpię. :c
    Całość mi się spodobała. Choć brakuje mi tu opisów.
    Pozdrawiam, karmeeleq. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez na razie nie czuje więzi z główną bohaterka, mam nadzieje ze to się zmieni :)
    Liam jest słodki, lucas tez, tak mi się wydaje :)
    Czekam na dalszy rozwój wydarzeń :)
    Zycze weny i do nastepnego :* <3

    OdpowiedzUsuń