poniedziałek, 15 czerwca 2015

Chapter 3

Poranek minął dość rutynowo. Zjedliśmy śniadanie, potem obejrzeliśmy jakieś reality show, a gdy zbliżała się 13 odprowadziłam Liama do drzwi i się z nim pożegnałam. Była sobota więc nie musiałam martwić się szkołą ani nauką. Pierwsze co zrobiłam po jego wyjściu, to chwyciłam telefon. Najpierw zajrzałam na twittera zobaczyć co w świecie, a później napisałam do Pauline.
Chcąc, nie chcąc musiałam się dzisiaj ruszyć z domu, pasja była ważniejsza. A mianowicie taniec. Tak samo jak dziewczyna, od lat ćwiczyłam jazz. Delikatny, ale z drugiej strony pełen emocji.
Właśnie na jednym z treningów się poznałyśmy. Wprowadziła się wtedy do naszego drogiego, słonecznego Los Angeles, a ja na siłę chciałam jej pokazać że to moje terytorium i nie ma czego tu szukać. Przez całe wakacje, bo właśnie wtedy do nas dołączyła, toczyłyśmy zawziętą rywalizację, ale wszystko się zmieniło, kiedy okazało się, ze jesteśmy w jednej szkole, a co więcej klasie. Zaczęłyśmy się trzymać razem i od tego czasu jesteśmy niemal nierozłączne.
Nie długo do turnieju, więc nie mogłyśmy opuszczać zajęć, mimo, że niejednokrotnie wolałybyśmy pójść zamiast tego na długie, odprężające zakupy.
Ja: Za godzinę tam gdzie zawsze kicia ? ^^
Jak zwykle nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Dziwne by było, gdyby stało się inaczej. Moja przyjaciółka miała telefon zawsze przy sobie, bo jak twierdziła "nigdy nie wiadomo co się wydarzy, dlatego możliwość kontaktu, to podstawa". Zresztą ze mną było tak samo. Nie byłam wstanie nigdzie wyjść, bez mojego małego, elektronicznego skarbu firmy Samsung.
Pauline♡: Yeep, yeep :*
Pauline♡: A tak swoją drogą musimy pogadać.
Od razu zesztywniałam po odczytaniu drugiego sms'a. Te słowa nigdy nie oznaczały niczego dobrego, przez kogokolwiek nie były by wypowiedziane.
Ja: Co ja zrobiłam? Wut? :o
Pauline♡: Nic XD po prostu muszę z tobą omówić jedną ważną kwestię :*
Ja: Nie strasz piz xD Pogadamy na miejscu, tym czasem idę się zbierać, wiesz ile mi to schodzi. :D
Pauline♡: Coś o tym wiem. Do potem misia ♡.
Uśmiechnęłam się do telefonu i odłożyłam go na stolik, po czym podbiegłam do łóżka, a właściwie schyliłam się pod nie. Wyciągnęłam torbę sportową z nike, w której zawsze nosiłam ubrania, picie i inne bzdety potrzebne na trening. Wrzuciłam do niej białą bokserkę i czarne getry do kolan. W takim stroju najwygodniej się rozciągało i tańczyło. Dorzuciłam jeszcze telefon, aby mieć pewność, że go nie zapomnę. Poszłam do łazienki wziąć prysznic, zrobić subtelny, codzienny makijaż i spiąć włosy w kok. Pozornie to wszystko zajmuje chwilę, jednak ja mam talent do przedłużania każdej wykonywanej przeze mnie czynności i zeszło mi prawie 40 minut. Zbiegłam na dół prosto do kuchni po coś do picia na zajęcia. Otworzyłam lodówkę, od razu chwytając butelkę toniku, odwróciłam się i rozejrzałam po pomieszczeniu, bo miałam wrażenie, że o czymś zapomniałam. Namierzyłam wzrokiem różowe karteczki samoprzylepne. Wyjęłam z szafki długopis, po czym odkleiłam jedną karteczkę.
"Będę późno, nie czekajcie
xx Jess xx "
Wzruszyłam ramionami i umieściłam informacje na zmywarce, czyli w pierwszym miejsce gdzie zajrzy moja mama po powrocie do domu.
Zarówno tata jak i mama, bywali więcej w pracy niż w domu. Oboje byli "ważnymi osobami w branży biznesowej" jak to często mawiali. Kiedy tylko się dało staraliśmy się jeść przynajmniej wspólną kolacje, ale to też nie zdarzało się częściej niż dwa razy w tygodniu. Tata często wyjeżdżał do innych stanów w delegacje, przez co czasem widujemy się na prawdę rzadko. Mama pracuję w L.A jednak ostatnimi czasy ciągle ma do zrealizowania jakieś niezwykle ważne projekty. Obiecała nie dawno, że w przyszłym roku będzie spędzała ze mną więcej czasu, bo będą mieli mniej napięty grafik w firmie. Momentami czułam jakbym mieszkała sama, większość czasu spędzałam w domu jedynie ja. To miało swoje plusy i minusy, zresztą jak wszystko. Jednak tęskniłam za czasami, kiedy poświęcali mi każdą wolną chwilę. Ale nic nie mogłam na to poradzić.
Spojrzałam na zegar na ścianie, który oznajmiał, że zostało mi 10 minut. Szybko udałam się do przedpokoju i włożyłam buty, po czym opuściłam dom. Do centrum nie miałam daleko, jednak znając moją przyjaciółkę, pewnie przyjdzie wcześniej, a nie chciałam, żeby musiała na mnie czekać.
Szybkim krokiem zaszłam na miejsce w parę minut. Brunetka jak można było się spodziewać, siedziała na ławce ze słuchawkami w uszach i rozglądała się. Gdy tylko mnie zobaczyła podniosła się i uśmiechnęła delikatnie.
-Hejcia - zaszczebiotałam, dając jej buziaka w policzek.Byłam trochę wyższa niż ona, więc musiałam się lekko schylić. Jej widok zawsze poprawiał mi humor, a jeśli był dobry, dodatkowo go polepszał. Zawsze miałyśmy o czym rozmawiać i nigdy nie miałyśmy problemu niezręcznej ciszy. Mimo, że znałyśmy się na wylot, przynajmniej tak przypuszczam, zawsze przypominałyśmy sobie jakieś historie z przeszłości i rozprawiamy o tym przez długi czas. Między innymi dla tego ją tak strasznie uwielbiałam
-Cześć. -odwzajemniła gest- na frappuccino, z okazji upalnego dnia?-przechyliła głowę, unosząc jedną brew, a jej spojrzenie wyraźnie mówiło, że to propozycja nie do odrzucenia.
Zaśmiałam się pokiwałam aprobująco głową.
-Raczej nie odmówię. W sumie marze teraz o kawie mrożonej. Przed zajęciami się przyda - szturchnęłam ją łokciem w żebro, a ona się wzdrygnęła i posłała mi mordercze spojrzenie. Nie lubiła kiedy jej tak robiłam i doskonale o tym wiedziałam. Mimo to, uwielbiałam jej w ten sposób dokuczać, ale nigdy nie pozwoliłabym nikomu innemu jej dokuczyć. W końcu do jedna z najważniejszych dla mnie osób.
Brunetka chwyciła mnie pod rękę i skierowałyśmy się w stronę starbucksa, który od naszego obecnego położenia, leżał jakieś 50 metrów dalej.
-A więc o czym chciałaś pogadać?-zwróciłam się w do niej, odwracając głowę tak aby na nią spojrzeć. Dziewczyna zagryzła nerwowo wargę, a jej dłoń owinęła się wokół mojego nadgarstka ściskając go lekko. Zmarszczyłam brwi w oczekiwaniu na odpowiedź, bo zaniepokoiło mnie to nieco.
-Harry przyjeżdża w przyszłym tygodniu.-Powiedziała słabo i spojrzała na mnie, a w jej oczach dało się zauważyć poddenerwowanie. O ile można to tak nazwać. Jej oczy i wyraz twarzy wyrażały tyle emocji, że aż ciężko było jednoznacznie stwierdzić.
-Nie cieszysz się? Przecież od dawna chciałaś się w końcu się z nim spotkać.-Zdziwiłam się. Harry był jej chłopakiem od mniej więcej sześciu tygodni. Mieszkał w Nowym Yorku, poznali się przez twittera, jakoś tak wyszło, że zaczęli ze sobą pisać, a po paru miesiącach znajomości zostali parą. Nigdy się nie spotkali na żywo, a wiem jak Pauline zawsze o tym marzyła. Na prawdę go kochała i poświęcała każdą możliwą chwilę na rozmowy z nim. W końcu jej pragnienia miały się ziścić i na prawdę mnie to cieszyło, zwłaszcza, że Harry naprawdę ją uszczęśliwiał.
-Nie to, że się nie cieszę, bo cieszę i to cholernie. Ale się denerwuje. Boje się, że coś pójdzie nie tak, że zawale, że mnie zostawi. -Powiedziała na jednym wdechu zatrzymując się.Usta miała zaciśnięte w cienką linie, a jej wzrok wbity był w chodnik.Chwyciłam mocno jej dłoń w pokrzepiającym geście. Nie chciałam, żeby się tym zamartwiała, skoro ma jeszcze cały tydzień.
-On cię kocha. Nawet jeśli ci coś nie wyjdzie, to on to zrozumie i ci pomoże. Bądź po prostu tą samą niesamowitą dziewczyną z którą codziennie rozmawia przez telefon, a jestem pewna, że będzie dobrze, a może nawet lepiej. A teraz nie myśl na zapas, bo jak wiesz, nie wychodzi z tego nic dobrego, a tylko niszczysz sobie nastrój. Masz jeszcze dużo czasu do jego przyjazdu.
-Tak czy tak, nie minie mnie to, lepiej wcześniej niż później-Pokiwała głową i przewróciła oczami, ciągnąć mnie przez drzwi do środka lokalu. Od razu poczułam wyraźny zapach kawy co niesamowicie mi pasowało. Podeszłyśmy do lady i zamówiłyśmy dwa karmelowe frappuccina. Zapłaciłam za nie, bo ostatnim razem robiła to Pauline. Nasz układ wyglądał tak, że zamiast oddawać sobie kasę za wszystko, kupowałyśmy coś sobie na zmianę. Wygodne i praktyczne wyjście dla nas obu. Po chwili napoje dla nas były gotowe, a my poszłyśmy w kierunku studia tanecznego, które było naszym najważniejszym celem na dzisiaj.
-A jak tam nocka?-Zapytała wysysając przez słomkę śmietanę, którą była ozdobiona kawa.
-Odgrzebałam nasze zdjęcia, pokaże ci je przy okazji -zaśmiałam się myśląc o fotografiach. Wszystkie były z dość dawna, więc było co powspominać. -Ogółem obejrzałam filmów wystarczająco dużo jak na jeden dzień. Poszliśmy spać o 3.-Westchnęłam i pokręciłam głową.
-Nie wiem czy chcę to oglądać. Mój wygląd parę lat temu nie był zbyt satysfakcjonujący, porównując mnie teraz a wtedy-parsknęła nieco rozbawiona.-Lucas nie jest o niego zazdrosny?
-Raczej nie. Przynajmniej nic o tym nie wiem.- wzruszyłam ramionami
-A ma o co być? Tak szczerze.
-Całowałam się z nim wczoraj. -wymamrotałam spoglądając na nią kontem oka.
-Tylko ?- Rzuciła mi wymowne spojrzenie.
-Tylko.
-Żadnego macania ? -Uniosła brwi z rozbawieniem.
-Nie, spieprzaj. - Pisnełam z wyrzutem.
-A tak całkiem serio, powiesz Lucasowi?
-Proszę cię. Są rzeczy, o których nawet on nie powinien wiedzieć, a to jest jedna z nich-wyjaśniłam najprościej jak się dało, bo właśnie tak wyglądała cała sytuacja. Gdyby mój chłopak miał wiedzieć o wszystkim co mówię i robię to najprawdopodobniej, albo ten związek dobiegłby końca, albo byłabym kontrolowana 24/7. Zresztą myślę, że w związku nikt nie mówi drugiej osobie zupełnie wszystkiego i może niech tak pozostanie.
-Wciąż nie zmieniłam zdania, że Liam pasuje do ciebie bardziej niż Lucas.-Rzuciła, a przekaz jej wypowiedzi był jasny.
-Skarbie, wiesz, że nawet jeśli bardzo byś tego chciała nie rozstanę się z nim, a już na pewno nie dla Liama. Wiem, że się nie lubicie, ale to nie zmienia tego, że ja chcę z nim być, bo go kocham-powiedziałam powoli, spoglądając na nią i unosząc brwi. Wydęła wargi niezadowolona, ale przytaknęła.
-Nie chodzi mi o to żebyś z nim zrywała. Po prostu on do ciebie nie pasuje -Jęknęła i zmarszczyła nos.
-słodko, że się martwisz. -szturchnęłam ją lekko biodrem i uśmiechnęłam się szeroko. Często insynuowała mi ze powinnam zmienić partnera, ale wiedziałam, że to tylko i wyłącznie z troski. Zawsze jej tłumaczyłam, że to nic nie da i zazwyczaj miałam spokój na jakiś czas.
Po kilku następnych minutach dotarłyśmy do miejsca naszych zajęć i udałyśmy się do szatni, w której sprawnie przebrałyśmy się w odpowiednie stroje. Przeszłyśmy na salę, na której parę dziewczyn już się rozciągało, co oznaczało ze się trochę spóźniłyśmy. Trenerka przeglądała jakieś papiery, więc bez słowa dołączyłyśmy do koleżanek z grupy.
Po godzinie wszystko dobiegło końca, co niezmiernie mnie cieszyło, bo byłam strasznie zmęczona. Wyciągnęłam z torby butelkę toniku, która już po chwili była prawie pusta, a ja poczułam się od razu lepiej. Ponownie się przebrałam i wraz z przyjaciółka opuściłam budynek.
Ku mojemu zdziwieniu tuż po przejściu przez drzwi brunetka przerwała opowiadanie historii jej kuzynki, a jej mina zrzedła. Spojrzałam w kierunku, w którym patrzyła ona i zobaczyłam Lucasa. Stał oparty o motor, który z tego co wiem kupił mu ojciec. Chłopak Uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja nie umiałam tego nie odwzajemnić. Jednak szybko wróciłam do mojej przyjaciółki, która była ewidentnie zirytowana jego obecnością tutaj.
-Mogę jutro wpaść ? Obejrzymy te zdjęcia i przygotujemy wszystko na imprezę ? -Uśmiechnęła się lekko.
-Jasne. Tylko nie zbyt wcześnie, wiesz do której ja zazwyczaj śpię.
-W takim razie do jutra skarbie, trzymaj się i nie rób głupot - Powiedziała poważnie spoglądając na mnie znacząco.
-Dobrze mamo. -zaśmiałam się i cmoknęłam ją w policzek.- Do jutra.
Odwróciłam się na palcach i podeszłam do czekającego na mnie bruneta.
-Cześć -zamruczałam i złączyłam delikatnie nasze usta. -Co ty tu robisz ?
-Chciałem ci zrobić niespodziankę i przyjechałem po ciebie, jak widać. -wtulił mnie w siebie.-A teraz pozwól, że Cię porwę.
-Skoro się pofatygowałeś, tylko po to, żeby mnie zabrać, to nie mam innego wyjścia niż się zgodzić - Wyciągnęłam rękę po jeden z kasków, który leżał na siedzeniu, po czym włożyłam go sobie na głowę. Chłopak zrobił to samo i wsiadł na pojazd a ja toż za nim wtulając się w jego plecy.
-Nie będziesz się bała ? -zapytał z troską w głosie, odwracając się w moją stronę.
-Będę, w końcu nigdy nie jechałam na motorze, a już szczególnie nie z tobą -przewróciłam oczami z uśmiechem i musnęłam wargami jego policzek -jedź, przecież wiesz, że uwielbiam przejażdżki z tobą.
-Skoro tak. -odpalił silnik.-Trzymaj się.-powiedział i ruszyliśmy. Mimo prędkości i hałasu strasznie mi się to podobało. Było w tym coś pociągającego. Może działała tak na mnie sama adrenalina, która wskakiwała na najwyższe obroty podczas jazdy, a może chłopak siedzący przede mną, który na chwilę obecną był tym, czego potrzebowałam.
Pokonując w zawrotnym tempie, kolejne przecznice, nie minęło wiele czasu, kiedy chłopak zaczął powoli hamować, by finalnie zatrzymać się pod swoim domem. Mieszkał dość daleko ode mnie, więc zawsze kiedy chcieliśmy się spotkać poza szkołom, on musiał przyjeżdżać do mnie, bo raczej innego rozwiązania nie było.
Niepewnie zeszłam na chodnik z kostki brukowej, w tym samym czasie uwalniając moje włosy z pod kasku, który położyłam tam, gdzie leżał zanim go wzięłam. Rozejrzałam się dookoła. Nic się nie zmieniło odkąd ostatnio tu byłam, czyli mniej więcej tydzień wstecz. Chłopak mieszkał na spokojnym osiedlu złożonym z wielu domów oddalonych od siebie dość mocno, dlatego było tu zazwyczaj cicho i spokojnie. Poczułam drapanie na mojej prawej nodze, dlatego spojrzałam w dół. Mały beagle żwawo merdał ogonkiem i wbijał pazurki w moją skórę, dlatego schyliłam się i zaczęłam czochrać jego grzbiet, a on od razu zadowolony położył się na ziemi. Uwielbiałam tego psiaka. Miał niespełna cztery miesiące i wabił się Killer, co było zupełnie nieadekwatne do jego wyglądu, a tym bardziej zachowania.
-Ktoś się chyba za tobą stęsknił- zaśmiał się Lucas biorąc Killera na ręce.
-No widzisz, jednak chyba nie jestem taka okropna -Powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy i wstałam na równe nogi.
-Nie jesteś, wręcz przeciwnie. Ale i tak nie tęsknił tak bardzo jak ja.-Wyciągnął do mnie dłoń i wypuścił szczeniaka z powrotem na ziemię.
-Nie sądziłam, że po mniej niż dobie od spotkania można już się za kimś stęsknić-spojrzałam na niego z czułością i chwyciłam jego dłoń. Był momentami taki kochany, jednak innym razem potrafił mnie zdenerwować jak nikt inny.
-Jak widać można. -Wolną ręką wyjął klucze z kieszeni, po czym otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą do środka, a następnie sam wszedł.
-Chcesz coś do picia?-zapytał kierując się do kuchni. Pokiwałam jedynie przecząco głową i usiadłam na krześle barowym, gdy byliśmy już w pomieszczeniu.
-Nie jesteś na mnie zły o wczoraj?-Zapytałam słodko, obserwując jak wyciąga z jednej z szafek paczkę moich ulubionych orzeszków w posypce, po które momentalnie wyciągnęłam ręce, a potem otworzł lodowkę i wyciagnął butelke Spritea.
Szczerze sama byłabym na siebie zła na jego miejscu, bo nie zachowałam się zbyt w porządku. Mogłam mu przynajmniej powiedzieć o co chodzi.
-Nie jestem. Dlaczego miałbym być?-Stanął między moimi nogami i złożył krótki pocałunek na mojej szyi, na co w reakcji odchyliłam lekko głowę do tyłu.
-Na pewno? Bo wczoraj byłeś zły-spojrzałam na niego znacząco, splatając dłonie na jego karku.
-Na pewno.Może troszeczkę wczoraj byłem, ale mi przeszło.
-Widzę właśnie. -parsknęłam schodząc ze stołka. Właściwie nawet nie wiem po co na nim usiadłam. Skoro wiedziałam, że zaraz z tamtąd pojdziemy, najpewniej do salonu, albo jego pokoju. Wzięłam opakowanie z orzeszkami z dłoni chłopaka i je otworzyłam, a następnie zjadłam kilka. -W każdym razie, może wczorajsze plany przełożymy na wtorek?-Zaproponowałam idąc powoli w stronę salonu. Byłam tu dość sporo razy, więc można powiedzieć, że czułam się trochę jak u siebie. Chłopak po chwili do mnie dołączył ze szklanką napoju w dłoni, a drugą wziął parę orzeszków.
-Jeśli nie będziesz miała okropnego kaca i nie będziesz rzygać jak kot, to okay.-Powiedział śmiejąc się.
-Wiesz ty co.-Uśmiechnęłam się sztucznie.-Ja bym się na twoim miejscu o siebie martwiła, nie o mnie. Zadbam o siebie.-Rzuciłam szorstko.-A w ogóle zostaw moje orzeszki, buduje na nich ten związek.
-Zadbasz? Jestem prawie pewny, że będzie tak ja mówię -zaśmiał się siadając na kanapie - pozwól mi budować go wspólnie z tobą -Wziął kolejna garść moich przekąsek, kiedy tylko znalazłam się obok jego, a ja jedynie uśmiechnęłam się wywracając oczami.
-Zobaczymy we wtorek. Nie dam ci tej satysfakcji, kretynie -Wypięłam język, a on spoważniał, czego się nie spodziewałam. -Co?-zapytałam zdziwiona.
-Nie jestem kretynem.- Westchnął i przewrócił oczami niezadowolony. Zaczęłam się śmiać, bo w takich chwilach zachowywał się jak typowa, obrażona panienka, co strasznie mnie bawiło. Często lubił udawać obrażonego, w sumie tylko po to, żeby mnie rozśmieszyć.
-Masz focha?-Założyłam ręce na biodrach i uniosłam brwi, wciąż się śmiejąc.
-Mhm. -mruknął wbijając wzrok w wyłączony telewizor naprzeciwko niego.
-A co mogę zrobić, żeby foch zniknął?-
-Jesteś kreatywna, wymyśl coś-powiedział beznamiętnie. Odłożyłam paczkę z przekąskami na stolik, który stał na przeciwko nas i przysunęłam się trochę bliżej niego, kładąc dłonie na jego ramionach. Spojrzałam na niego robiąc smutną minkę.
-No weź.-Jęknęłam markotnie.
-Chyba nie umiem cie na ciebie gniewać, wiesz?-objął mnie jedną dłonią w talii, przysuwając mnie do siebie tak, że nasze ciała się ze sobą stykały
-Na mnie nie da się gniewać.-Przywarłam do jego ust, zamykając oczy i ciesząc się chwilą. Co jak co, ale całował doskonale,o czym przypominał mi każdym kolejnym, nawet delikatnym pocałunkiem. Lubiłam jego delikatność w kontaktach ze mną. Wiedział jak się ze mną obchodzić, począwszy od sposobu w jaki ze mną rozmawiać, a kończąc na tym jak mnie dotykać. Pozornie błahostka, jednak strasznie mnie to u niego kręciło.
Całowałam go czule, przygryzając czasem jego dolną wargę. Jego usta były chłodne, ale słodkie, co sprawiało, że miałam jeszcze większą ochotę trwać w tej czułości między nami. Jedną dłoń wsunęłam w jego włosy a drugą ułożyłam na jego policzku, głaszcząc kciukiem jego skórę. Jego język delikatnie przejechał po mojej dolnej wardze, a ja rozchyliłam lekko usta, pozwalając temu pocałunki na trochę więcej namiętności. Dłoń, która dotychczas spoczywała w jego włosach przeniosłam na materiał jego białego T-shirtu tuż przy szyi, który chwyciłam i wstałam z kanapy, zmuszając go do tego samego. Zaczęłam ciągnąć go w stronę schodów do góry. On uśmiechnął się przez pocałunek, po czym wsunął język między moje rozchylone wargi, a mnie przeszedł dreszcz. Napierałam na jego usta swoimi coraz mocniej i agresywniej, a on trzymał mnie ciasno przyciśniętą do siebie, gładząc wolą ręką moje wcięcie w talii.
-Twoich rodziców nie ma?-Wydyszałam odrywając się od niego kiedy byliśmy już na górze. Mój oddech był płytki i nie regularny, a mój umysł nie mógł skupić się na niczym innym, niż pożądaniu, które rosło we mnie coraz bardziej. Nie wiedziałam od czego zależało, że raz kiedy się całowaliśmy czułam się porostu przyjemnie, a innym razem jego usta doprowadzały mnie do szaleństwa i rozgrzewały do granic możliwości.
-Nie ma i będą dopiero po 22. -Wrócił do poprzedniej czynności, jednak ten pocałunek nie trwał długo, bo jego wargi przeniosły się na moją szyję. Wciągnęłam głośno powietrze, przez zaciśnięte zęby. W tej sytuacji nie miałam już żadnych wątpliwości, że chcę przeżyć swój pierwszy raz właśnie teraz i właśnie z nim. Co z tego, że nie było żadnej romantycznej atmosfery. Kocham go i dodatkowo mam na niego wielką ochotę, wrecz ogromną, a lepsza okazja może się nie nadarzyć. Czas się dla mnie zatrzymał, świat się zupełnie przestał liczyć, byłam tylko ja i on, i coraz silniejsze napięcie zbierające się w moim podbrzuszu. Moje ciało było coraz bardziej rozgrzane i zaczynało aż krzyczeć o więcej.
Weszliśmy do jego pokoju, a ja odsunęłam go od siebie i popchnęłam prosto na łóżko. Jego usta były rozchylone, miały intensywny kolor i były napuchnięte od gorących pocałunków, a jego oczy były przepełnione pożądaniem i niecierpliwością. Usiadłam na nim okrakiem, chwytając końce jego koszulki i ciągnąc je do góry. Chłopak podniósł ręce, a kawałek materiału wylądował gdzieś na podłodze za mną. Odsunęłam się od niego, lustrując wzrokiem jego wyrzeźbiony tors, co wywołało u mnie dodatkową fale podniecenia. Oblizałam wargi, po czym zaczęłam zachłannie całować skórę na jego szyi, ramionach i obojczykach. Byłam tak niezwykle pobudzona i złakniona jego dotyku jak nigdy wcześniej. Z jego ust wydobywały się pojedyncze stęknięcia, a jego dłonie zatrzymały się na suwaku mojej czarnej sukienki z kwiatowym wzorem. Rozpiął ją i powoli zaczął zsuwać po moim smukłym ciele. Podnosłam się i zdjęłam ją do końca, aby ułatwić mu zadanie, po czym spowrotem usiadłam na nim okrakiem.
Byłam w samej bieliźnie, ale w tej chwili czułam się niesamowicie. Z jednej strony chciałam to już mieć za sobą, a z drugiej chcialam przejść do tego powoli i jak najdłużej. Zresztą, to jak to będzie nie miało zbytnio znaczenia. Ważne ze z nim - osobą, którą kochałam. Pragnęłam tylko, żeby był czuły, delikatny i namiętny. w końcu wiedział, że to miał być mój pierwszy raz.
Przesunęłam prawą rękę po jego torsie, muskając jego skórę jak najdelikatniej opuszkami palców. Podążałam wzrokiem przez ścieżkę, którą wyznaczała moja dłoń, aż zatrzymałam się na pasku jego spodni. Oblizałam wargi, uśmiechając się lekko. Rzuciłam szybkie spojrzenie w oczy Lucasa. Widać było, że wariował i za nic nie chciał abym zaprzestała moją zabawę, która dopiero się rozkręcała.
Na rozpięcie jego paska, guzika i rozporka poświęciłam parę zwinnych ruchów, które nie zajęły wiele czasu. Moje biodra delikatnie ruszały się w niestałym rytmie, wywołując u niego ciche, zduszone jęki, zresztą tak samo jak u mnie. Ponownie złączyłam nasze wargi w agresywnym akcie mojego pożądania, które stawało się powoli męczące. Chciałam już dać temu upust i krzyczeć głośno jego imię, kiedy będę dochodzić.
Zaczęłam zsuwać jego gacie, co nie było takie łatwe, gdyż siedział, a ja na nim, więc postanowiłam wrócić do tego za chwilę. Ścisnęłam jego kroczę jeszcze przez spodnie. Moja praca miała efekty w postaci "namiociku" w jego spodniach. On odchylił głowę i westchnął głośno zaciskając powieki, oraz ręce na moich ramionach, które chwilę później znalazły się na moich piersiach, przykrytych stanikiem.Mruknęłam cicho zadowolona, bo przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
Spojrzałam na niego przygryzając wargę i przenosząc jego dłonie na moje plecy, a dokładniej zapięcie biustonosza. Nie czułam się zawsztydzona -wręcz przeciwnie. Czułam się bardzo komfortowo, z tym, że jestem pół naga i zaraz stracę dziewictwo.
Ścisnęłam ponownie wybrzuszenie w jego spodniach, gdy poczułam jak jednym sprawnym ruchem rozpina mój stanik.
-Kurwa, Megg, co ty ze mną robisz ?-wysapał przyciągając mnie mocno do siebie. Zaśmiałam się jedynie w reakcji, ale po chwil dotarło do mnie to co właśnie powiedział.
-Jaka Megg, do jasnej cholery? -Krzyknęlam zrywając się z łóżka.
Chłopak zamarł i wbił we mnie wzrok. To co chwile temu kumulowało się w moim podbrzuszu uleciało im ustąpił miejsca zdenerwowaniu. Chwila, to nie było zdenerwowanie, tylko rozwścieczenie. On otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale posłałam mu tylko znaczące spojrzenie i jedną ręką zapięłam stanik.
-Jessica to nie tak - zaczął się w końcu tłumaczyć samemu stając na równe nogi.
-Oh, mam być zaszczycona , że jednak pamiętasz moje imię? -syknęłam wchodząc w moją sukienkę od spodu.
-Ja serio straciłem na moment rozum, nie ma żadnej Megg. Po prostu nie myślałem - Powiedział pospiesznie wkładając na siebie koszulkę i zapinając spodnie.
-Z tego co pamiętam to twoja była ma na imię Maggie - Zmarszczyłam brwi zirytowana -zresztą, mam to w dupie, jadę do domu.
-Odwiozę cie, proszę. -powiedział błagalnie kiedy przechodziłam przez drzwi jego sypialni. Nie miałam nawet ochoty się obracać, żeby na niego spojrzeć.
-Nie, załatwię sobie transport. Od czego mam Liama -wymamrotałam zbiegając po schodach. Po chwili znalazłam się w przed pokoju, tam gdzie zostawiłam moją torbę z treningu, której był telefon.
-Mam wrażenie ze ostatnio, spędzasz więcej czasu z nim, niż ze mną -powiedział słabo opierając się o framugę.
-I dobrze ci się wydaje -wrzasnęłam i w tamtym momencie już nie wytrzymałam, a z moich oczu wpłynęło kilka łez. -On przynajmniej nie myli mojego imienia.
Zaczęłam stukać w ekran telefonu, próbując napisać wiadomość, co nie było łatwe, przez zamazany od łez obraz. Czekałam, aż Lucas coś powie, ale on tylko smutno westchnął.
Ja: Przyjedz po mnie pod dom Lucasa, proszę. :'(
Wsunęłam buty na nogi czekając na odpowiedź i w końcu odwróciłam się w kierunku mojego chłopaka.
-Rzuciła bym ten związek w cholerę, gdyby nie to, że Cię Kocham i nie potrafię -zacisnelam usta w cienką linie.
-Na prawde przeprasza. -Jęknęknął robiąc krok bliżej mnie. -to nie było celowo. Ty a Megg to przepaść, jesteś tym czego potrzebuje, ona tym nigdy nie była. -Chwycił moją dłoń.
-daj mi to przemyśleć.-wyrwałam rękę z jego uścisku, chcąc odpisać na sms'a,którego właśnie dostałam.
Liaś♡: Co się stało ? :o
Ja: Po prostu przyjedź, proszę...
Liaś♡: Będę za 15 minut, dobrze ?
Ja: Czekam przed furtką.
Zablokowałam telefon i nacisnęłam na klamkę drzwi wejściowych.
-Pa -szepnęłam cicho.
-Ej jeszcze jedno - zatrzymał mnie.
-Tak ? -Spojrzałam na niego, przełykając ślinę.
-Summer przyjeżdża w poniedziałek.
Po tych słowach w moich oczach zgromadziło się jeszcze więcej łez, a ja bez słowa odpowiedzi wyszłam, trzaskając za sobą drzwiami. Położyłam torbę na podjeździe, a właściwie ją tam rzuciłam po czym, usiadłam na niej zrezygnowana i wybuchłam głośnym płaczem, ignorując psa, który obok radośnie machał ogonem.
Miałam dość. Serdecznie, kurwa dość
Od Autorki: Po szesnastu dniach w końcu skończyłam ten rozdział.  Ma 4079 słów, bynajmniej tak pokazuje mi wattpad. Jestem z siebie dumna, że to napisałam, bo po części było to dla mnie jakieś tam wyzwanie.  Zresztą, sami oceńcie jak wam się podoba, bo to serio dla mnie ważne. Nie tyle ważne, co.. emm.. po prostu bardzo się nameczylam nad tym rozdziałem i nic mnie bardziej nie ucieszy niż wasza szczera opinia w komentarzach. 
A teraz inna sprawa - SZABLON. Jak widzicie w końcu się doczekałam  i nie powiem, jestem zadowolona. Jeszcze mam zamówiony drugi, w innej szabloniarni, ale myślę, że to kwestja mniej więcej Dwóch tygodni - tak myślę . Ogółem teraz notki nie będę rozpisywać bo jestem w szkole , na telefonie i ciężko to się robi, więc wszystkie błędy, i to co chce wam jeszcze napisać, zrobię jak będę w domu czyli ok 16. Blogger w urządzeniu mobilnym ze mną nie współpracuje xd
~Wasza Victoria ♡ ~

5 komentarzy

  1. Uuuu.
    Lucas taki głupi. Jak można pomylić imię? Jeszcze w takiej chwili?
    Nie wiem, dlaczego, ale nadal nie lubię głównej bohaterki. Jakoś do mnie nie przemawia.
    Tak samo jej przyjaciółka. ://
    No nic, czekam na ciąg dalszy.
    PS. Kim jest ta cała Summer?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do szablonu - nie powiem, jest ładny, ale jak dla mnie kolory nie pasują. No i zdjęcia jakoś tak sobie. Poczekam na ten drugi i powiem, który jest ładniejszy, dobrze? c:

      Usuń
  2. Dwa pytania po rozdziale :
    Jak można pomylić imię dziewczyny w takim momencie?!
    I....
    Kim jest Summer?!
    Ale na to poczekam xd
    Rozdział swietny,cieszę się ze ma teraz Liama i swoją najlepsza kolezanke ktora jej zawsze pomoże :)
    Super rozdział po prostu :)
    Zycze weny i do nastepnego :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu dotarłam, by napisać komentarz.
    Piszesz bardzo dobrze, miło się czyta.
    Twoje opowiadanie ma bardzo ciekawą fabułę.
    Od pierwszego rozdziału polubiłam główną bohaterkę. Ma dziewczyna charakterek, heh:D
    Kurczę, Lucas. No widzisz, spierdoliłeś wszystko ;-;
    Hm, Summer? A któż to?
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału♥ Mam nadzieje, że dodasz go niebawem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Koło północy trafiłam na twojego bloga i rewelacyjny pomysł na historie! A ten rozdział był bardzo dobry, dlatego też piszę ten komentarz ;)
    Główna bohaterka do mnie nie przemawia, ale może będzie z nią podobnie jak w film "Wymarzony luzer", przynajmniej tak liczę, że nie będzie ciągle "pindziowata".
    Niestety brakuje mi troche opisów, jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało, ale jak w momencie przeczytania słów "-Ej jeszcze jedno/Summer przyjeżdża w poniedziałek" liczyłam bardzo, że będzie opis mimiki twarzy Lucasa albo sposób w jaki to powiedział, bo czytając, trans w którym się znajdowałam nagle zniknął xD Nie piszę rewelacyjnie, więc nie dane jest mi oceniać twoich prac, ale brakuje mi opisów emocji, mimiki, tego co jest w prawdziwym życiu. Bo jak na razie czuję jakbym czytała rewelacyjny pomysł na historie, ale nie najlepsze wykonanie.I na koniec to co podoba mi się w twoim pisaniu to, że nie zajmujesz całego miejsca swoją historią, ale dajesz pomyśleć co może się stać i po tym rozdziale mam już mnóstwo pomysłów co mogłaś napisać dalej, ale dowiem się dopiero jutro, zostawie sobie niedosyt ;)

    OdpowiedzUsuń