sobota, 5 września 2015

Chapter 8

*Liam*

Chwyciłem mały, różowy głośniczek, który leżał na łóżku, tóż obok mnie i nacisnąłem guzik, przez który płynąca z niego melodia, nagle się zmieniła.

- Czemu przełączyłeś? Myślałam, że lubisz ta piosenkę - usłyszałem słodki głos blondynki, która siedziała obok mnie z czerwonym laptopem na brzuchu. Jej zielone tęczówki spoczęły  na mojej twarzy. Zdziwiło mnie, że oderwała się od serialu z tak błachego powodu, jak fakt, że zmieniłem utwór.  Zazwyczaj była przyssana do ekranu i przeżywała losy swoich ulubionych bohaterów, bardziej niż mrówka święto lasu. Śmieszyło  mnie, kiedy opowiadała swoje wyobrażenia co do następnej części. Nie widziałem nigdy żadnego odcinka, a i tak wiedziałem o tym cyklu wszystko.

- Po prostu za dużo się jej nasłuchałem ostatnio i na najbliższy okres mam jej dość.  Zresztą tak jak Imagine Dragons - Chwyciłem ja za rękę i uśmiechnąłem się czule. Była na prawdę śliczną dziewczyną.  Miała malinowe, małe usta, duże oczy, otoczone krótkimi rzęsami, na co zawsze narzekała, jednak mi to nie przeszkadzało.  Wręcz przeciwnie.
Zgrabny nosek, który często delikatnie gryzłem, na co reagowała śmiechem. W tamtej chwili leżała pod białą kołdrą w czerwone różyczki, ubraną w swoją piżamę, składająca się z nieco za krótkich spodenek i białej bokserki. Miała takie kształtne, drobne ciałko. Byłem wielkim szczęściarzem, że to właśnie ja nosiłem tytuł jej chłopaka.

- Jessica cię tym dręczyła, co ? - zaśmiała się odgarniając swoje długie  włosy na lewe ramię.  Momentalnie poczułem jak wszystkie moje mięśnie się napinają, a myśli wracają, co wcale mi się nie podobało.  Dalej nie mogłem zrozumieć, jak mogłem być takim kretynem i nie zorientować się, że była pijana. Przecież to takie logiczne, jak to, że po styczniu jest luty, a po wiośnie nadchodzi lato. Trzeźwa Jess, nigdy by się tak nie zachowała.  A ja byłem takim idiotą  Zobaczyłem trochę cycków, a to mi wystarczyło, aby z trybu myślenia mózgiem, przejść do trybu myślenia moim kutasem, który stawał się twardy. Bardzo inteligentnie Liam, bardzo przemyślane posunięcie - zacząłem karcić się w myślach. Gdybym miał choć odrobinę masy mózgowej, położył bym ją do łóżka, sam położył się obok i poszliśmy spać.  Obyło by się bez tego całego syfu, który z tego wyniknął. Ona nic nie pamięta i żałuję, ja natomiast pamiętam wszystko, ale też żałuję. W sumie ciężko powiedzieć, że żałuję samego seksu, bo stosunek był na prawdę udany.  Żałuję, że do niego tak łatwo dopuściłem.  I co najgorsze, musiałem udawać, że wszystko jest okej, w obecności nieświadomej niczego Annie. Dopóki całowałem się z Jess nie szargały mną żadne wyrzuty sumienia.  Moim zdaniem pocałunek to nie zdrada.  Przynajmniej nie z przyjaciółką. Może to i hipokryzja największego stopnia, ale nie obwiniałem sam siebie o te pocałunki, natomiast gdyby Ann, całowała się z jakimś chłopakiem, byłbym niesamowicie zdenerwowany.

- Ta - Skinąłem tylko głową, jednak moje myśli i ja byliśmy zupełnie gdzieś indziej. Tylko ciałem byłem obecny w tym urządzonym na różowo - biało pokoju. - Oglądaj

- Liam, kochanie, co jest ? - usmyszałem cichy trzask, który symbolizował zamknięcie laptopa. Dziewczyna chwyciła go do ręki i położyła na białej szafce nocnej, na której było sporo miejsca, bo umieszczona tam była tylko lampka. Nie miałem najmniejszej ochoty jej niczego tłumaczyć.  W końcu, co mógłbym jej powiedzieć? "Wiesz, kochanie, spałem z Jess, ona nic nie pamięta, a ja żałuję.", albo "Przespałem się z Jess. Dla mnie ta noc nic nie znaczyła, a ona nic nie pamięta i  nie miała co dla niej znaczyć". Nie, to stanowczo odpada.

-Nic mi nie jest. Po prostu jestem zmęczony - powiedziałem spokojnie.
Dziewczyna po chwili zawisła nade mną i złożyła na moich ustach delikatny i czuły pocałunek. Podciagnęłam się do pozycji siedzącej i złapałem ją  za pośladki, podnosząc lekko, żeby już parę sekund później, siedziała na mnie okrakiem.

- Przecież widzę, że coś nie tak. Jesteś markotny i spokojny, a to nie w twoim stylu. Od paru godzin, prawie ani razu się nie zaśmiałeś. Po prostu chcę wiedzieć - oparła czoło o moje, głaszcząc mnie dłonią po policzku.

- Jestem zmęczony i boli mnie głowa. To wszystko, na prawdę, nie masz się o co martwić - musnąłem delikatnie jej wargi.

- No dobrze, skoro tak sądzisz - zagryzła wargę przechylając głowę. Poczułem jej usta na swojej szyi. Odziwo nie przymknąłem oczu i nie odchyliłem głowy, aby dać jej lepszy dostęp,  tylko wlepiłem wróć ścianę i zesztywniałem. To zawsze kończyło się w oczywisty sposób, a ja najzwyczajniej w świecie nie miałem teraz na to ochoty. Moim priorytetem było poukładanie myśli i pomyślenie co z mną i Jess. Dla niektórych taki incydent niczego nie zmieniał.  Ale dla mnie to zmieniało na prawdę wiele. Nie potrafiłbym patrzeć na nią w ten sam, tylko przyjazny sposób. A tym bardziej nie mógłbym jej tak traktować. Miałem z tym problemy przez te pocałunki, które zdarzyły się na prawdę niewiele razy.  Miała takie słodkie, pełne usta, które  były niesamowicie sprawne. Wprost idealne do całowania.  I do robienia innych rzeczy. Nie, nie, nie, nie mogłem myśleć tymi kategoriami. Po porostu nie potrafiłem zachowywać się jakby nic się nie stało, nawet gdybym chciał.  I to było najgorsze, bo nigdy nie chciałem, żeby nasza relacja, która była niesamowita i silna, uległa jakiejkolwiek zmianie. Bardzo mi na niej zależało i nie chciałem jej stracić. Kochałem ją, jak najlepszą przyjaciółkę oczywiście, ale poza tym pociągała mnie jako kobieta. Jednak mimo to nigdy nie chciałam, żeby między nami było coś więcej.  Potrzebowałem jej jako przyjaciółki, nie kochanki, bo z czegoś takiego nigdy nie wynikało nic dobrego. Już nie wynikło.  W mojej głowie panował bezustanny mętlik.

- Co, znowu, jest nie tak? - Jęknęła niezadowolona.

- Mówiłem Ci już -Uśmiechnąłem się niewinnie.

- Ale to nie zmienia faktu, że dziwnie się zachowujesz. Zawsze chciałeś, miałeś ochotę, a teraz zachowujesz się jakbym, nie wiem co Ci robiła - zrobiła naburmuszoną minę i przewróciła oczami. Zazwyczaj bardzo lubiłem takie sytuacje. Trafiła mi się dziewczyna, która na prawdę lubiła seks i to było jej niezaprzeczalnym plusem. Nie byliśmy typem pary, która chciała czekać jak najdłużej na stosunek.  Dla nas to było dość częste.  Satysfakcjonowało to mnie, a co najważniejsze ją. Nie ukrywam, lubiłem to, jednak teraz, nie miałem najmniejszej ochoty na ten rodzaj rozrywki.

- Naprawdę, nie czuje się najlepiej, skarbie. Wiesz, że zawsze chcę, bo jakbym mógł się przeć tobie - Pochyliłem się I złapałem ją w tali, całując ją delikatnie. Miała cudowne usta, które miały nie mała wprawę w całowaniu - po prostu nie czuje się na siłach.  Następnym razem, dobrze? - szepnąłem w jej usta.

- No dobrze. Skoro tak. Przecież, nie będę cię do niczego zmuszała - westchnęła schodząc z moich kolan. Widziałem, że jest lekko zawiedziona, o czym świadczył jej wyraz twarzy. Nie lubiłem, kiedy tak się przeze mnie czuła.

- Idę do łazienki i zaraz do ciebie wracam - Wstałem z łóżka i stanąłem na drewnianych, ciepłych panelach. Podciagnęłam trochę gumkę swoich bokserek do góry i poczłapałem  w kierunku pary drzwi, wprost na przeciwko łóżka.  Jedne prowadziły na korytarz, a drogie, te po lewej do łazienki i właśnie przez nie przeszedłem.

Zamknąłem za sobą i stanąłem przed wielkim lustrem, opierając dłonie o beżowy, marmurowy blat, w który była wmontowana umywalka. Wszystko dookoła było beżowe, oprócz ścian, sufitu, i prysznica. One były białe.

Przyjrzałem się swojemu odbiciu w lustrze. Nie wyglądałam najlepiej.  Miałem pogrążone oczy, lekko widoczny zarost i włosy, które w żaden sposób nie chciały się układać. Odkreciłem wodę i przemyłem niedbale twarz. Tego dnia nie wydarzyło się nic, ale z drugiej strony zbyt wiele. Za dużo myśli, a to nigdy nie rozbiło mnie dobrze.

Sam już nie wiedziałem co mam zrobić.  Jakkolwiek bym nie próbował, nie mógłbym unikać Jessicki non stop. Zresztą unikanie nie było żadnym rozwiązaniem.  Jak normalny, dojrzały facet, powinienem z nią porozmawiać.  Powiedziałbym jej o wszystkim co mnie męczyło przez cały dzień.  Tak było zawsze. Cokolwiek się nie działo, dzwoniłem, pisałem, bądź umawiałem się z nią i rozmawialiśmy.  Zawsze mnie słuchała i co najważniejsze rozumiała jak nikt inny. Zdarzało się, że budziłem się o drugiej w nocy z absurdalnymi myślami w głowie. Dzwoniłem, a ona odbierała że stoickim spokojem, nawet nie chcąc krzyczeć i rozmawialiśmy, czasem nawet do białego rana. Jednak tego dnia, właśnie ona była ostatnią osobą z którą chciałem porozmawiać. Ucieczka od problemów od zawsze była moim "sposobem na życie". Starałem się wybierać tą najprostszą drogę, najkorzystniejszą dla mnie. Najmniej zaopatrzoną w przeszkody.
Do tej pory mi to nie przeszkadzało.  Jednak w tym przypadku to bolało. Na prawdę, cholernie bolało.  Chciałem się do niej przytulić i brnąć w to dalej, jakby ten pomylony incydent nie nam miejsca. Miałem wrażenie, że wszystko spierdoliłem, a ta właśnie myśl była najgorsza. Tak czy siak spotkamy się w szkole, a ona nie odpuści. Będę musiał z nią pogadać, czy tego chciałem czy nie. Znaczy, chciałem, tylko bałem się co z tego wyjdzie.
 Żadko kiedy odpuszczała. Charakteryzowała ją niezwykła determinacja, co zazwyczaj było jej plusem.

Po paru minutach dumania  postanowiłem wrócić do mojej dziewczyny.  Nie czułem specjalnego entuzjazmu z okazji naszego spotkania, co było u mnie rzadkością. Zawsze cieszyłem się jak głupi, że mogę spędzić z nią trochę czasu. Jednak wtedy wolałem spędzić noc sam, co było strasznie dziwne, bo nienawidziłem samotności.  Strasznie mnie męczyła.

- O co wam poszło ? -usłyszałem zatroskany głos Annie, kiedy tylko uchyliłem drzwi.

- Ale, co ? - Zmarszyłem brwi, obrzucając ją pytającym spojrzeniem.  Przyjrzałem się jej. Wyglądała na zmartwioną. Mój wzrok zjechał nieco niżej, po czym zatrzymał się na czarnym, płaskim urządzeniu leżącym tuż obok dziewczyny. Od razu zorientowałem się, że to mój telefon. Wcześniej leżał ja szafce nocnej, po stronie, na której wcześniej leżałem, więc to mogło oznaczać tylko jedno - Grzebałaś mi w telefonie ?

- Chciałam po prostu zobaczyć co, lub kogo tak ignorujesz. Przez cały dzień, z tej szafki zdążył się zrobić wibrator. Na początku myślałam, że tego nie słyszysz.  No, ale jak można nie słyszeć, kiedy ten telefon wibruje non stop kolo ucha - chwyciła go i zaczęła obracać w palcach. Byłem zdenerwowany. Nie czułem się dobrze, kiedy ktokolwiek dotykał mojego telefonu. Miałem tam masę prywatnych wiadomości, zdjęć, informacji i innych tego typu rzeczy.

- To sprawa między nami, dobrze ? Następnym razem po prostu mi powiedz, że ten telefon cię denerwuje, a nie zaczynasz mnie sprawdzać - mówiłem z największym spokojem, na jaki pozwalały mi moje obecne emocje, a to nie było proste.

- Skoro ty nie chcesz mi niczego powiedzieć, to w jaki niby sposób, mogę się czegokolwiek dowiedzieć? Martwię się, a ty sobie nic z tego nie robisz. Rozumiem, macie jakiś zgrzyt, ale nie odbijaj tego na mnie - Mówiła powoli pociągając kolana pod brodę i wlepiając wzrok w okno, za którym było już całkiem ciemno.

- Musze się przejść - westchnąłem chwytając swoją torbę i wyciągając z niej ubrania, które zacząłem na siebie wkładać w tępe błyskawicznym. Pod wpływem impulsu podjąłem taką decyzję. Naprawdę potrzebowałem w tamtej chwili świeżego powietrza, słuchawek i długiego spaceru.

- Pogięło cię ? Jest po pierwszej w nocy - prawie krzyknęła zrywając się na równe nogi.

- Nic mi nie będzie.  Dam znać jak dotrę do domu - Chwyciłem telefon i torbę po czym udałem się do drzwi. Blondynka mocno ścisnęła mój nadgarstek. Była cała czerwona. Albo ze zdenerwowania, albo z chęci płaczu.

- Teraz mnie zostawisz?  -Zapytała smutno

Westchnąłem i przytuliłem ja mocno do siebie.  Nie chciałem, żeby została całkiem sama smutna. Nie lubiłem, kiedy się nie uśmiechała.

- Głowa mnie boli, jestem zmęczony i do tego się lekko pokłóciłem z Jess. Ale jutro będzie dobrze.  Obiecuje - Skłamałem całując jej głowę, w tym samym czasie głaszcząc jej plecy. - Nie chcę cię zarazać dłużej swoim nastrojem.  Przełożymy tą noc na jutro, dobrze? Wynagrodzę ci to, zobaczysz.

- No dobrze - westchnęła - mam nadzieje, że to z Jess, to tylko chwilowe.  Gdzie zamierzasz teraz iść ?

- Do domu. Gdzie indziej mógłbym iść o tej godzinie? - odsunąłem się od niej - Kocham cię, pamiętaj.

- Ja Ciebie też, nawet nie wiesz jak bardzo - szepnęła kiedy wychodziłem z jej pokoju - tylko cicho, bo rodzice już śpią.

W odpowiedzi się tylko uśmiechnąłem i cicho zeszłem  na dół.  Znałem ten dom tak dobrze, że nie potrzebowałem światła, aby się odnaleźć. Wyszedłem na zewnątrz, wyjmując telefon z kieszeni.  Na wyświetlaczu pokazała się informacja o piętnastu nieodebranych połączeniach i dziewięciu nowych wiadomościach, a ja byłem świadomy, że wszystkie są od szatynki. W tamtym momencie poczułem jeszcze większe wyrzuty sumienia.

Postanowiłem przeczytać SMS'y.

Co ja miałem z tym wszystkim zrobić?

Od Autorki:
Huhu, Liam ma mętlik w głowie, nie chce gadać z Jess, taki debilek. Byle to czegoś nie zepsuło :c
Za błędy przepraszam! Jest 24, mój telefon odmawia posłuszeństwa, zresztą tak jak moje oczy (to zmowa!), do tego boli mnie kostka, która jest pęknięta, bo spadłam ze schodów w szkole.
Jak wam się zaczął rok szkolny ? 
Mnie bosko xD zostałam okrzyknięta seksoholiczką, zerwałam z chłopakiem, pęknęłam sobie kostkę, nauczyłam się robić okładki moja mama upiekła murzynka i juz jutro go zjem xD. Nie, no nie jest źle.  W ogóle czy tylko ja zauważyłam, że rocznik 0
'02 jakoś taki zmutowny i niski? Czuję lęk. Mam 162, a większość z nich jest na poziomie mojego biustu. To jest chore o.O czy tylko u mnie w szkole tak jest ?
Zmieniając - postanowiłam, że będę przynajmniej raz w tygodniu dodawała rozdziały.  Jadę do sanatorium w środę, więc mam nadzieję, że uda mi się dodawać częściej. I to chyba wszystko.

~ Wasza Victoria ♡ ~ 

4 komentarze

  1. Super rozdział
    Nie rozumiem Liam'a
    Przecież powinien porozmawiać z Jess
    Dla niej też to jest trudna sytuacja
    Martwię się troche o Payno bo przeciez zalezy mu na przyjaciółce
    Mam nadzieje że się pogodzą
    Życzę weny i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ehh, czy seks zawsze musi wszystko zjebać ? ; o ej, a czemu zostałaś okrzyknięta seksocholiczką ? :D :3 ha, ja mam aż 163 <3 a który rocznik jesteś? :3 no u mnie w szkole najmłodsza gimbaza też mikrusia :D na szczęście jeszcze tylko ten i następny rok i sio nara xd goł tu studia :D gratuluje zerwania z chłopakiem, sama tylko czekam, żeby ze swoim zerwać :D aż ci zazdroszczę, że już masz to za sobą xd a co do kostki to współczuję niunia <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział udany, coraz bardziej wkręcam sie w twoje opowiadanie i pare razy dziennie sprawdzam czy nie ma nowego xD U mnie rozpoczęcie roku takie jak zawsze, bo w końcu bycie szarą myszką w gimnazie mam już opanowane do perfekcji, na szczęście to już 3 klasa i za rok będę mogła być sobą. Po tym jak rocznik '99 zniknął zrobiło się jakoś nisko w tej szkole, wszyscy mają po 170 cm xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, nie tylko u Ciebie w szkole są takie karzełki. To straszne! ;c
    (nie) gratuluję pęknięcia kostki! :c Nie wiem, jakim cudem, to zrobiłaś, ale no. Czy tylko ja nie miałam nic złamanego, pękniętego, zwichniętego, skręconego, wybitego? Jestem aż takim odmieńcem? ;p
    Co do rozdziału - nie zrozum mnie źle, ale szkoda mi tej całej Annie. Fakt, jest w niej wiele cech, które mi się nie podobają (np. wścibskość), ale mimo wszystko chciała zrobić to, bo się martwiła. Przynajmniej tak to odebrałam.
    Jestem ciekawa, o jakiej treści sms'y mu wysłała Jess.
    Co do poprzedniego komentarza... Jak można czekać na zerwanie z chłopakiem? Czy tylko mi się to sukowate wydaje? ._.
    Pozdrawiam, karmeeleq
    PS. Pojawił się pierwszy rozdział, więc jeśli chcesz to zapraszam. kiedy-gram-znika-caly-swiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń