Menu

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Chapter 15

JESLI NIE CZYTALES 14, KTORY TEZ TERAZ DODALAM - Wroc ! :D

- Wyłącz to, błagam - Mruknęłam sennie, nawet nie otwierając oczu, kiedy melodyjka budzika zaczęła mi lekko przeszkadzać. Jak to w ogóle możliwe, że ta noc tak szybko minęła. Czułam jakbym dopiero zamknęła oczy i nie było mi dane zasnąć ani na moment.

- A, ty wstawaj - poczułam dwa palce wbijające się lekko między moje żebra, przez co dosłownie mechanicznie podskoczyłam, podpierając się na łokciach i przymrużając lekko powieki. Jazgot chyba najbardziej wrogiego całej ludzkości urządzenia nadal roznosił się po pokoju, stopniowo zwiększając głośność puszczanej w kółko melodyjki, co po ponad minucie na prawdę zaczęło doprowadzać mnie do co najmniej szału. Posłałam szatynowi błagalne spojrzenie, na co odpowiedział lekkim uśmiechem i ku mojemu zbawieniu nachylił się za łóżko, a morderczy dźwięk ustał, więc ponownie padłam na poduszkę.

- Jess, jest po siódmej. Proszę cię - Odezwał się, kiedy prawie ponownie zasnęłam. Czego ten niedorozwinięty umysłowo człowiek chciał ode mnie o tej porze?

- No właśnie jest po siódmej. Ja w przeciwieństwie do ciebie nie mam żadnych zaburzeń snu i potrzebuję przynajmniej tych ośmiu godzin dobrego snu - Bąknęłam przewracając się na drugi bok, tym samym leżąc plecami do chłopaka. W tamtej chwili czułam się tak strasznie słaba i niezdolna do jakiegokolwiek wysiłku. Takie typowe niewyspanie. Do tego czułam ból w podbrzuszu, który co prawda nie należał do silnych, ale po prostu był niekomfortowy w odczuwaniu fizycznym. Jednak psychicznie czułam ogromne zadowolenie i satysfakcję z tego co zaszło między mną a Liamem. Na samą myśl o tym na moje usta wkradał się nie znaczy uśmiech.

- O nie, moja droga - Jego dłonie złapały mnie w talii i chłopak jednym silnym i zdecydowanym ruchem pociągnął mnie do miejsca, w którym siedział.

- Czemu nie chcesz mi pozwolić spać? - Spojrzałam na niego, próbując dać mu do zrozumienia, że na prawdę nie mam zamiaru się ruszać z jego łóżka, które nawiasem mówiąc było jednym z najwygodniejszych w jakich spałam, a to wcale nie pomagało sytuacji w jakiej się znajdował.

- Nie możesz kolejny dzień z rzędu opuszczać zajęć. Ja zresztą też. Więc rusz swój seksowny tyłek z pościeli albo sam go ruszę - Szepnął zadziornym tonem, a jego dłoń z lekkim plaskiem wylądowała na moim nagim pośladu. Przez ten niby niewinny gest przez całe moje ciało przeszedł dreszcz, który natychmiastowo sprawił, że ożyłam.

- To, że wczoraj mnie posuwałeś i że leżę w samej bieliźnie nie znaczy, że dzisiaj możesz robić takie rzeczy - Posłałam mu słodki uśmiech, jednak byłam pewna, że na mojej twarzy było wypisane rozbawienie, które w tamtym momencie czułam. - Aaa poza tym, nie mam tu nawet książek.

- Masz w torebce taki wielki notes. Po za tym pewnie trzymasz jakieś w szafce. Masz w czym pisać, więcej ci nie potrzeba - Przejechał palcami wzdłuż mojej szyi na co mruknęłam zadowolona. To było jedno z moich wrażliwszych miejsc.

- Nie mam tu nawet ciuchów na zmianę - Podałam kolejny argument siadając do pozycji siedzącej i przechylając głowę - Bluzkę jeszcze zniosę, tak na luzie, ale nie uśmiecha mi się wizja ponad dziewięciu godzin w szkole, we wczorajszych majtkach.

-To ubierzesz moje bokserki. Będą ci trochę luźne, ale to zawsze jakaś opcja.

- Nie żartuj sobie - Spojrzałam na niego jak skończonego idiotę.

- Mówię serio. Nie przekonasz mnie niczym. Więc się ubieraj, zjemy coś i jedziemy - Wyszczerzył się do mnie wstając z łóżka.

- Ale mi się tak bardzo nie chce Liam - Jęknęłam zdmuchując włosy, które opadły mi na twarz. - A jak ci zrobię loda, to pozwolisz mi zostać?

- Wiesz - Chłopak odwrócił się w moją stronę będąc przy szafie. Zagryzł wargę i skrzyżował nasze spojrzenia. Byłam prawie pewna, że mi się udało, jednak zrozumiałam jak bardzo się myliłam kiedy ponownie się odezwał, rzucając we mnie parą czarnych bokserek z Hugo Bossa - Nie tym razem, skarbie, ale skoro tak bardzo chcesz to możesz mi go zrobić kiedy indziej.

- Jesteś okropny - Warknęłam sama wstając z łóżka. Chłopak z ubraniami w ręce zaczął kierować się w stronę drzwi, najpewniej chcąc się przebrać w łazience. - Liam, nie wzięłam szczoteczki do zębów, nie pojadę do szkoły z nieumytymi zębami.

- Masz na tym punkcie obsesje, szczoteczka, jak zawsze jest w twojej torebce - Puścił mi oczko po czym zamknął za sobą drzwi.

I w tamtym momencie zaczęłam tak cholernie żałować, że przespałam się z kimś kto zna mnie do tego stopnia. W takich momentach jak tamten, wraz z moim obolałym podbrzuszem tak cholernie go nienawidziłyśmy, ale z drugiej strony wiedziałam, że bez niego nie byłabym tą osobą, którą jestem i to była jedna z rzeczy, która sprawiała, że bez względu na to jak mnie wkurzał czy maltretował, bardzo go kochałam.

Nie czekając dłużej, zwlekłam z ziemi swoją bluzkę i spodnie i te nieszczęsne bokserki Liama, do których noszenia, patrząc prawdzie w oczy trochę mnie zmusił, bo gdybym sama miała wybór przeleżałabym w tym łóżku pół dnia, w między czasie bym coś zjadła, a później kochałabym się z nim chętnie jeszcze raz, a może nawet dwa. Wróć! Co ja plotę. Nie to, żeby to nie była prawda, ale to było na prawdę dziwne uczucie myśleć w erotyczny sposób o sobie, którą zna się od najmłodszych lat i przeżyło się tak wiele. Nigdy nie pomyślałam, że kiedykolwiek się pocałujemy w inny, niż przyjacielski sposób, a co dopiero, że będzie pierwszym chłopakiem z którym się prześpię. To co działo się w mojej głowie było zarazem dziwne, bo było mieszanką totalnie sprzecznych emocji, odczuć i poglądów na temat całej tej sytuacji między nami, jak i przyjemne, bo na prawdę dużo myślałam o tym jak zeszłej nocy świetnie się czułam.

***

Po mniej więcej pół godziny siedziałam niechętnie w samochodzie. Tak cholernie nie chciałam jechać do tej szkoły, miejsca tortur, schroniska dla pseudo intelgentnych ludzi czy jakkolwiek to jeszcze można nazwać. Po prostu nie chciałam. Jak chyba każdy po tylu miesiącach nauki chciałam już tylko wakacji lub najlepiej rzucić to wszystko i mieć gdzieś.

- Więc.. - Zaczął chłopak nie odrywając wzroku od jezdni.

- Więc, co? - Spojrzałam na niego, nie wiedząc do czego zmierza.

- Tak szczerze. Podobało ci się czy raczej wręcz przeciwnie i żałujesz?

- Liam czy ja ci wczoraj lub dzisiaj wyglądałam jakbym żałowała? To było na prawdę świetne i jestem bardzo zadowolona, że do tego doszło - Położyłam dłoń na jego kolanie - Chętnie bym to kiedyś powtórzyła

- Ja tym bardziej - Uśmiechnął się obdarzając mnie przelotnym spojrzeniem

- Ale to strasznie dziwne, nie uważasz? - Zapytałam w końcu.

- Co jest dziwne?

- No to. Niby jest tak samo w naszych relacjach, rozmawiamy w ten sam sposób i nic w sumie do siebie nie czujemy, tak jak było zawsze, ale w sumie z dnia na dzień z trochę niewiadomych przyczyn zbliżyliśmy do siebie w ten sposób, wiesz. Kiedyś byłeś dla mnie jak najbliższa osoba lub brat i nic pomiędzy, a teraz jesteś dla mnie jak najbliższa osoba i ktoś z kim mam ochotę oprawiać seks i nic pomiędzy i po prostu dziwnie tak. A poza tym jakby na to nie patrzeć, nie ważne jak nam się układa w związkach, ale oboje w nich jesteśmy.

- Niby tak, w sumie to taka zmiana i chociaż nigdy bym nie pomyślał, chyba taka relacja mi odpowiada.Nie jesteś pierwsza lepsza dziewczyna, tylko kimś kto wie o mnie chyba wszystko i zna mnie od lat, więc chyba tym lepiej.

- Może -Pokiwałam lekko głową, a chłopak wjechał na wolne miejsce parkingowe pod szkołą. Była za siedem ósma, więc upragnione spóźnienie nie wchodziło w grę.

- Wyluzuj się i nie myśl tak dużo, już Ci to już chyba mówiłem - Położył dłonie w mojej talii i nachylił się całując mnie czule, a ja od razu się trochę rozluźniłam.

- Na pewno muszę iść? - Uśmiechnęłam się prosząco podejmując ostatnia próbę.

- Wysiadaj Jess - Rzucił Samemu wysiadając z samochodu a ja przewróciłam oczami i dama niechętnie to zrobiłam.

W szkole jak zwykle roiło się od ludzi co wcale mi nie pocieszało zwłaszcza, że czułam na sobie wzrok dużej części z nich. Szybkim krokiem skierowałam się w kierunku sali z historii, ponieważ tam zaczynałam nieszczęsne zajęcia. Prawda była taka, że był to jeden z nielicznych przedmiotów jaki chodź trochę lubiłam.

- Myślałam, że Hugo Boss produkuje tylko męską bieliznę - Usłyszałam dziewczęcy chichot i poczułam drobne ręce obejmujące mnie w talii, co o dziwo mnie tym razem nie wystraszyło.

- Skąd wiesz, że mam na sobie męskie majtki - Odwróciłam się i z szerokim uśmiechem przytuliłam dziewczynę. Tak bardzo potrzebowałam się trochę odmóżdżyć w jej towarzystwie, bo co jak co, ale specjalizowała się w odciąganiu mnie od głupich i często mocno przesadzonych

- Podwinęła ci się bluzeczka matole i pięknie widać gumkę z tym wdzięcznym napisem - Strzeliła ze ściągacza, po czym poprawiła moją koszulkę - Czemu ukradłaś tacie majtki?

- Proszę cię - Uniosłam brew zarazem zdziwiona i rozbawiona. Co ta dziewczyna brała i czemu jej rodzice to przedawkowali kiedy ją robili? - Nie taty tylko Liama. Są mi za luźne, przez co się podwijają i mnie uwierają.

- Mów mi wszytko - Pisnęła, machając rękami z podekscytowania w ekspresowo szybkim tempie.

W tamtej chwili zadzwonił dzwonek, a pani Jones, jak to miała w nawyku niemal od razu podeszła do drzwi z tym swoim oficjalnym wyrazem twarzy, ubrana w białą bluzkę i ołówkową spódnice, jak zazwyczaj. Kiedy tylko otworzyła drzwi, wraz z Pauline przecisnęłyśmy się między resztą uczniów, która miała z nami te zajęcia, udając się do ostatniego rzędu trzyosobowych ławek, bo tam mogłyśmy w miarę na spokojnie porozmawiać

- Co chcesz wiedzieć? - Posłałam jej lekki uśmiech w czasie kiedy rozpakowywałyśmy z toreb potrzebne rzeczy.

- Dla czego masz na sobie jego bokserki, nie wiem wszystko - Kopnęła mnie lekko w piszczel.

- Po prostu byłam u niego na noc, a ja jak to ja zapomniałam rzeczy na zmianę - Wzruszyłam tylko ramionami, doskonale wiedząc, że zaraz zostanę zasypana tysiącem i jeszcze odrobiną pytań typu "Co? Jak? Kiedy? Dlaczego?"

- Dlaczego byłaś u niego na noc? - Oparła brodę na dłoniach wlepiając w mnie ciekawski wzrok i ściszając trochę głos, ponieważ historyczka zaczęła już prowadzić lekcje.

- Bo musieliśmy coś zrobić - Pokazałam przyjaciółce język, udając skupienie na postaci nauczycielki.

- Davies, konkrety proszę, bez gierek

- Spaliśmy ze sobą - Powiedziałam powoli chcąc zobaczyć jej reakcje.

- Zawsze śpicie razem nie? - Posłała mi pytające spojrzenie. Chyba się nie wyspała, bo zawsze rozumiała takie rzeczy aż za nadto, więc zaczęłam się tylko cicho śmiać, odwracając głowę.

- Ty mała dziwko, wiedziałam, że mój ship jest prawdą - Prawie wykrzyczała, uderzając dłońmi o ławkę z szerokim uśmiechem, a wzrok wszystkich łącznie z nauczycielką spoczął na nas obu i po wzroku pani Jones wnioskowałam, że za dużo przeżyła w tej szkole i już nic ją nie zdziwi.

- Ups.. Przepraszam - Pauline zrobiła zakłopotaną minę i spuściła głowę, a ja nawet kątem oka byłam w stanie zauważyć, że się śmieje.

- Panno Evans, mogłaby mi pani wytłumaczyć w czym rzecz? - Kobieta założyła ręce na piersiach patrząc to na dziewczynę to na mnie surowym wzrokiem. Może i nic już jej nie zdziwi, ale jako że była nauczycielką starej daty, również nic nie uchodziło u niej na sucho.

- O nic, jednorazowa sytuacja, nie powtórzy się - Wtrąciłam, tym samym odwracając uwagę od swojej przyjaciółki, która nerwowo poruszała nogą. Obie raczej nie robiłyśmy sobie problemów w szkole, więc żadna z nas nie była zbytnio przyzwyczajona do takich sytuacji.

- Jak widać coś jest takie ważne, że musicie to obgadywać na mojej lekcji, zamiast się na niej skupić. Do tego nie zadowalające słownictwo pani Evans.

- Jak widać to o czym rozmawiamy to nie pani sprawa, tak samo jak słownictwo jakiego Pauline stosuje. Chyba jest pani nie świadoma, że pani dzieci, o ile pani je ma, wyrażają się w jednakowy sposób - Powiedziałam szorstko wydymając wargi. Czułam się lekko wyprowadzona z równowagi, chyba tak samo jak kobieta z tą różnicą, że ona była bardziej niż lekko.

- Nie sądzi pani, że ta bezczelność powoli przekracza granice ? - Podniosła ton podchodząc bliżej mnie z na prawdę rozzłoszczonym wyrazem twarzy.

- Nie wiem jak ty, ale ja wychodzę. I tak nie chciałam tu przychodzić, tak by było zdecydowanie lepiej - Zwróciłam się w stronę Evans, która siedziała bez słowa i jedynie pokiwała głową na znak i posłała mi pokrzepiające spojrzenie, utwierdzając mnie w przekonaniu, że mnie rozumie, zresztą jak zawsze. Ja tym czasem wrzuciłam rzeczy do torebki, po czym wstałam z zamiarem opuszczenia pomieszczenia. - Spotkamy się potem pogadać.

- Davies, jeśli teraz wyjdziesz wpisuje ci dziwie godziny po lekcjach - Powiedziała ostro na co nie odpowiedziałam i wyszłam jak gdyby nigdy nic.

Sama nie wiedziałam co we mnie wstąpiło. Nigdy nie zachowywałam się w ten sposób, ale wtedy czułam jakbym tylko stała obok i przyglądała się temu wydarzeniu, nie mogąc zupełnie nic zrobić alby zmienić jego przebieg, ale prawdę powiedziawszy wtedy spływało to po mnie całkowicie. Chciałam po prostu wyjść stamtąd i tyle. Zeszłam po schodach w dół, na parter o chciałam jeszcze zachaczyć o łazienkę, jednak przerwał mi męski głos, którego nie słyszałam od kilku dni i w tamtej chwili tym bardziej nie chciałam słyszeć.

-Musimy w końcu porozmawiać - A to zdanie nie mogło oznaczać niczego dobrego.


Od autorki: Wiec kolejny, co myslicie ? :*
~Wasza Victoria~

2 komentarze:

  1. O matko! Nieźle sie porobiło :o Rozdział cudo :D Kocham <33333 <333 Sex w poprzednim rozdziale wow! I ta akcja w sali :3 Genialnie <3333 <333333 Jestem ciekawa przebiegu tej rozmowy ;) Czekam z niecierpliwością na next'a :D Dużo weny kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłam niedawno i zostaję.
    Jej 'ship' nic do siebie nie czuje huehuehue.
    Ok, czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń