poniedziałek, 4 stycznia 2016

Chapter 14

Ja: Bardzo, ale to bardzo potrzebuje dobrego seksu. Najlepiej teraz.

Dotknęłam z impetem miejsca z niebieską strzałką lub jak kto woli samolociekiem, po czym niemal od razu, wiadomość dostarczono. Najpewniej jeszcze wczoraj karciłabym się w myślach, za coś takiego, w końcu, jakby na to nie patrzeć, oferuje seks swojemu przyjacielowi. Jednak teraz? Było mi bardzo dobrze z tym co napisałam i szczerze mówiąc, spływało po mnie czy będę tego później żałowała. Trochę spontaniczności chyba jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

Ze wzrokiem wlepionym w moją wiadomość, czekałam, aż zobaczę przy niej informacje o jej odczytaniu, jednak czas mijał, a ta chwila nadal nie chciała nastąpić. Mimo, że minęły dopiero trzy minuty, ja jak na gwałt chciałam otrzymać odpowiedz. Najlepiej brzmiącą "Zaraz przyjdę i przelecę cię tak, że nie będziesz umiała chodzić. ". Zaśmiałam się pod nosem, kiedy ta myśl przebiegła przez mój umysł. Co ze mną jest nie tak?

Poruszając palcami po ekranie telefonu, w rekordowo szybkim tępe, weszłam w SMS'y i zniecierpliwiona wystukałam do chłopaka wiadomość o treści "Ty -> massenger. Teraz."
Tyle raczej wystarczyło, żeby dać mu do zrozumienia, że spawa jest dość niecierpiąca zwłoki. Położyłam urządzenie na poduszce obok, podłączając je również do ładowania, gdyż bateria wskazywała niski poziom. Sama zwlekłam się niechętnie z łóżka i poczłapałam do łazienki, zrobić rzeczy, który czasem każdy musi.

Będąc już w pomieszczeniu, rozpuściłam włosy i dokładnie je rozczesałam. Prawdę powiedziawszy stanowczo preferowałam moje włosy nie spięte w żadne kucyki, warkocze, koki czy inne fryzury, jednak, że były dość długie dla własnej swobody i braku problemów przy szczotkowaniu wiązałam je. Jako, że stałam przed lustrem przyjrzałam się dokładnie swojemu odbiciu. Czułam się jak dorosła kobieta i tak też wyglądałam. Miałam dojrzałe rysy twarzy, pozbawione tak zwanej "Dziecięcej opuchlizny". Wyjątkowo nie miałam makijażu. Co prawda nie wyglądałam bez niego, źle, ale jak podejrzewam większość kobiet, wolałam siebie w tej "ulepszonej" przez kosmetyki wersji. Mogłam wtedy ukryć albo nieco odwrócić uwagę od rzeczy, które nie zbyt w sobie lubiłam. Jak na przykład oczy, które miały nijaki kolor. Coś pomiędzy niebieskim a szarym z jakiś delikatnym dodatkiem zieleni przy źrenicach, które nie miały specjalnie dużego połysku, blasku lub jakkolwiek to nazwać. Eyeliner i tusz do rzęs jakoś odwracały od tego uwagę, dlatego czułam się dużo lepiej kiedy ich użyłam. Jednak dzisiaj tego nie zrobiłam, a teraz nie miało to już najmniejszego sensu, ze względu na godzinę i fakt, że najpewniej już nie opuszczę domu.

Wróciłam na swoje łóżko niecierpliwie sprawdzając telefon. Przewróciłam się na plecy, ustawiając wyświetlacz nad swoją twarzą. Nacisnęłam guzik blokady i od razu kiedy urządzenie ożyło, rozwinęłam pasek powiadomień, aby w skrócie je przejrzeć. Twitter, twitter, facebook, wiadomość, twitter. Otworzyłam szerzej oczy, kiedy mój mózg przetworzył informacje o wiadomości. Kliknęłam na odpowiednią wzmiankę i niemal od razu otworzyło się okienko massengera. Rozmowy z Liamem, czyli tak jak podejrzewałam.

Liam: Co. Z. Tobą. Jest. Nie. Tak? :o

Zdziwiłam się trochę. Kompletnie nie takiej odpowiedzi się spodziewałam. Nie byłam do końca pewna, jakiej oczekiwałam, ale na pewno niczego ani trochę podobnego do tej. W końcu sam jeszcze tego popołudnia, proponował, abyśmy spróbowali jeszcze raz, więc nie bardzo rozumiałam.

Ja: CO? O.o

Liam: Ja już się pogubiłem w tym czego ty chcesz, serio.. Ktoś ci wziął telefon.

Ja: Nie -.- Oferuje ci seks, całkiem za darmo, weź chociaż gadaj ze mną profesjonalnie, noo ;-;

Liam: Czekaj, ty tak serio?

Przewróciłam oczami wzdychając, mimo że doskonale wiedziałam, że nie może tego zobaczyć. Nie chciałam zbyt długo pisać na ten temat. Czułam się wystarczająco zażenowana faktem, że to proponuje. Nie to, że tego nie chciałam, bo było wręcz odwrotnie, jednak po prostu to było takie dziwne, co prawda często gadaliśmy o seksie, ale do tej pory zawsze w żartach. Nigdy nie na poważnie, bo żadne z nas nigdy nie zakładało, że kiedykolwiek będziemy go uprawiać.

Ja: Liam, tak. Chcę się z tobą kochać. Uprawiać seks. Pieprzyć. Pukać. Bzykać. Nazywaj to jakimkolwiek synonimem tego słowa chcesz.

Liam: No okej.. ale.. tak teraz?

Jęknęłam puszczając telefon, który spadł prosto na mój nos. Czemu on zadawał tyle pytań, czemu po prostu nie mógł przyjechać zadowolony i chętny na seks. Dlaczego on to tak komplikował.

Ja: JESTEM ZDESPEROWANA, TAK, TERAZ.

Liam: Ale..

Ja: KURWA, Liam !!

Liam: Może ja po prostu przyjadę za jakieś pół godzinki i pogadamy, co ? :)

Ja: Tak dziękuję.

Uśmiechnięta buźka przy jego wiadomości, była dla mnie sygnałem, że zrozumiał powagę sytuacji i najwyraźniej widzi, że dla mnie to o dziwo znaczy więcej, niż mógłby się ktokolwiek spodziewać.

Na tą wiadomość nie odpisał, więc po prostu zbiegłam na dół prosto do kuchni, ponieważ mój żołądek już się prosił, żebym go napełniła. Przez ten cały pośpiech, nie zdążyłam zareagować, kiedy moja rodzicielka pojawiła się w idealnej pozycji, na czołowe zderzenie ze mną.

- Co wy macie z tym sprowadzaniem mnie dzisiaj na zawał - pokiwałam głową, żeby dojść do siebie po chwilowej utracie równowagi. Spojrzałam na mamę, która stała jak wryta trzymając w dłoniach dwa talerze oraz ręcznik i patrząc w bliżej nie określony punkt. Po paru sekundach jednak przeniosła już bardziej przytomny wzrok na moją osobę. Zawsze tak reagowała kiedy się ją zaskoczyło lub wystraszyło.

- Hej - Powiedziała w końcu, wzruszając ramionami i wracając do swojej czynności, jaką jak nie ciężko było się domyślić, okazało się chowanie naczyń ze zmywarki

- Co tam? - Rzuciłam na odczepnego, żeby odbyć tą chociażby paru zdaniową konwersację z kobietą. Z jakiejkolwiek strony by na to nie spojrzeć, wciąż mieszkałam z rodzicami, więc można powiedzieć, że rozmawianie z nimi było moim pewnego rodzaju obowiązkiem. A przynajmniej nawykiem, który miał zapewnić rozsądną atmosferę panującą w domu.

- A co ma być? - Zaśmiała się - Mam wolne, więc ogarniam trochę dom. Standard. A u ciebie?

- Jakoś leci - Wymamrotałam otwierając lodówkę i wyjmując z niej talerz z naleśnikami. Ten typ rozmów, był tym czego nie lubiłam najbardziej, był taki sztuczny, ale czasem nie dało się inaczej - Zaraz wychodzę, więc coś zjem i się zwijam.

- A gdzież to się wybierasz? - Mimo, iż o to zapytała, byłam świadoma, że nie bardzo ją to obchodzi. Fakt, była moją matką i takie rzeczy powinny ją interesować, ale prawda była taka, że dopóki informowałam, że wychodzę i kiedy wrócę, nie wnikała w szczegóły moich wielogodzinnych zniknięć. Wyjęłam jedną porcję mojego planowanego posiłku, zwinęłam naleśnik w rulonik, a resztę schowałam do lodówki. Nie miałam w tamtej chwili zbytnio czasu na użalanie się nad tym jak niewiele zjem, choć prawdę mówiąc zupełnie mi to nie przeszkadzało.

- Do Liama - Uśmiechnęłam się lekko. Nie do końca było to prawda, a nie do końca kłamstwem. Bo sama nie wiedziałam gdzie jedziemy, więc chyba najtrafniej było by gdybym odpowiedziała "Gdzieś, z Liamem".

- Tylko wiesz - Wskazała na mnie palcem, tak jakby chciała mi nim pogrozić - Grzecznie i bezpiecznie.

- Mamo - Przymknęłam oczy kładąc dłoń na skroni w geście zakłopotania. To jedno słowo w tamtej chwili wyrażało więcej, niż rafaello.

- Ja po prostu się troszczę - Zaczęła wyjaśniać, a jej głos był niski więc to mogło oznaczać, że nie bardzo wie co ma powiedzieć. Znałam to już do perfekcji. - Wiem, że nie jesteś już dzieckiem, ale wiesz o co mi chodzi.

- Bądź spokojna - Przytuliłam się do niej i poklepałam ją pokrzepiająco po plecach. - Wracam jutro przed obiadem.

Usłyszałam jej ciche westchnienie gdy wychodziłam z kuchni, w reakcji na co jedynie się zaśmiałam. Domyślałam się, że nie jest jej łatwo ani przyjemnie z faktem, że w domu z czasem będzie mnie coraz mniej, a w końcu, wcześniej czy później przyjdzie dzień, w którym się wyprowadzę, taka kolej rzeczy.

W tempie ekspresowym zmieniłam sukienkę na cieplejsze i wygodniejsze części garderoby. Włożyłam jasno niebieskie jeansy, poprzecierane gdzieniegdzie. Takie spodnie chyba nigdy nie przestaną mi się podobać. Na górę wrzuciłam prześwitującą, czarną bluzkę na ramiączkach i  biały sweterek odsłaniający ramiona. Kiedy chłopak wysłał do mnie informacje, że mam zejść, ponieważ czeka na mnie pod domem, chwyciłam swoją torebkę, wrzucając do niej jedynie telefon, a poza nim, wcale nie zmieniając jej zawartości.

Przed wyjściem ubrałam czarne trampki, których nawet nie zawiązałam. Stwierdziłam, że ewentualnie zrobię to w samochodzie, w tamtej chwili nie było na to czasu. W pośpiechu trzasnęłam drzwiami. Rodzice i tak przy okazji je zawsze zamykają, więc nie musiałam wyjmować kluczy. Szybkim krokiem podeszłam do samochodu, otwierając drzwi i padając na przednie siedzenie obok kierowcy. Niedbale rzuciłam jeszcze swoją torebkę na tylne siedzenie i spojrzałam na chłopaka, który mi się przyglądał.

- Hej, znowu - Powiedziałam, ale zabrzmiało to bardziej jak pytanie, bo nie bardzo potrafiłam wyczytać czegokolwiek z jego miny i lekko mnie to zdezorientowało.

- Hej - Zawtórował po chwili, nieustannie przewiercając mnie wzrokiem. Jakby automatycznie wbiłam plecy bardziej w fotel i zaczęłam się nieznacznie wiercić w miejscu.

- Co? - Nie wytrzymałam w końcu tej ciszy ani bliżej nieokreślonej sytuacji i wypaliłam tonem trochę bardziej spanikowanym, niż to planowałam.

- Chcesz żebym uprawiał z tobą seks, a nawet mnie nie pocałujesz - Parsknął w końcu śmiechem, a ja momentalnie się rozluźniłam i wbiłam posłałam mu najbardziej bezuczuciowy wyraz twarzy, jaki w tamtej chwili potrafiłam. Wiedział, że czuję się zdenerwowana i tak nie mógł odłożyć żartów na bok. Chcąc nie chcąc musiałam z tym żyć. Cichutko mogłam stwierdzić, że to raczej było jego atutem, niżeli wadą, jednak tę opinie wolałam pozostawić sama dla siebie, bo jeszcze by popadł w narcyzm.

- Jesteś okropny - Mruknęłam rozbawiona, nachylając się nad nim i dając mu buziaka.

- To nie ja cię molestuje, kochanie - Wyjechał na drogę, a ja pod wpływem tego teksu, wypowiedzianego z przekąsem, otworzyłam szeroko oczy, że to cud, iż nie wyleciały.

- Kiedy ja cię niby molestuje, kretynie ? - Burknęłam udając oburzenie pstryknęłam go w udo, po czym w odwecie otrzymałam ten sam gest  i wiedziałam, że moglibyśmy taką "wojnę" ciągnąć, jednak podczas prowadzenia samochodu uważałam to za nie wskazane, chociażby ze względu na nasze bezpieczeństwo.

- To ty jesteś niewyżytą desperatką, która krzyczy na mnie w wiadomościach. Czuje się zastraszany i żyję w strachu. I teraz mi powiedz, że to nie jest molestowanie - Posłał mi krótki, znaczący uśmiech. Jaki mały debil. Jak ja z kimś takim wytrzymuje tyle lat. To niesamowite, że nie mam jeszcze odbić psychicznych, przez tego człowieka.

- Pragnę ci przypomnieć, że sam mi jeszcze niedawno proponowałeś seks. To było dzisiaj rano. Więc ty mi tu nie wyjeżdżaj z moim niewyżyciem seksualnym.

- Ale ja jestem facetem, ja mogę.

- Ja jestem facetem, ja mogę - Zaczęłam go przedrzeźniać, bo doskonale wiedziałam, że tego nie lubi, a denerwowanie go było jedną z moich życiowych pasji. - A ja jestem kobietą. Kto ma cycki ten ma władzę, tyle w temacie.

Po tych słowach nastała chwila głuchej ciszy, którą zakłócał jedynie warkot silnika i szum klimatyzacji, która chyba zawsze była załączona. Spojrzałam wyczekująco na chłopaka, licząc na jakąś odpowiedź, a na moich ustach zagościł lekki uśmiech. Czy to możliwe, że naprawdę wkurzył się o moje drażnienie go?

- Dobra, wygrałaś - Mruknął niechętnie, kiedy w końcu zabrał głos. - Niepodważalny argument.

- Więc na czym się zatrzymała nasza dyskusja? - Zapytałam przez śmiech i oparłam się wygodnie w fotelu. To nieprawdopodobne, jak po kilku minutach rozmowy z nim rozluźniłam się, zapominając częściowo o całym ciężarze dzisiejszego dnia.

- Nadal mnie molestujesz - prychnął jakby to był najoczywistszy fakt na świecie.

- Kretyn - Chrząknęłam udając kaszlnięcie

- Pamiętaj z kim rozmawiasz.

W tamtej chwili samochód się zatrzymał. Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy przejechaliśmy całą drogę i nie patrzyłam zbytnio przez okno podczas jazdy, więc niezbyt orientowałam się gdzie jesteśmy. Na zewnątrz panował już półmrok, ponieważ było trochę po dwudziestej. Przez szybę widziałam drzewa, więc byłam lekko zdezorientowana. Pieprzony pedofil wywiózł mnie do jakiegoś lasu, a to on twierdzi, że żyje w strachu.

- Groźba? - Wysiadłam z samochodu w tym samym czasie i uśmiechnęłam się do niego kiedy zamykaliśmy za sobą drzwi.

- Nie potwierdzam, nie zaprzeczam - spojrzał na mnie enigmatycznie, a ja parsknęłam niekontrolowanie śmiechem. Brązowooki otworzył tylne drzwi, a po chwili w moim kierunku, nad dachem samochodu, poleciała moja torebka , którą panicznie złapałam, bo nie spodziewałam się takiego ruchu.

Dopiero w tamtym momencie zaczęłam się rozglądać. wszędzie drzewa, krzewy, trawa.. i jakieś pięćdziesiąt metrów dalej dało się zobaczyć połyskującą resztkami światła taflę spokojnej, nie wzburzonej wiatrem wody.Doskonale znałam to miejsce i szczerze je uwielbiałam. Jezioro koło domu Liama. Mimowolnie się szeroko uśmiechnęłam, bo w mojej głowie pojawiło się momentalnie wspomnienie, tego gdy byliśmy tu ostatnim razem. To było chyba jedyne miejsce, do którego darzyłam tylko pozytywne myśli, odczucia i wspomnienia. Wtedy czułam, że świeże, dość ciepłe powietrze i spokojna atmosfera, spowodowana jedynie naszą obecnością, działała na mnie trochę jak afrodyzjak.

- Nie zawieszaj się -  Powiedział prosto do mojego ucha i objął mnie w talii ciągnąc do przodu abym się ruszyła. Pokiwałam tylko głową i ruszyłam z miejsca, tak jak chłopak, kierując się niemal pod sam zbiornik wodny. Payne rozłożył na trawie duży koc. Nawet nie zorientowałam się, że go ze sobą wziął, jednak tym lepiej, przynajmniej nie musieliśmy siedzieć na trawie.

-  Liam, nie żebym marudziła, ale właściwie dlaczego przyjechaliśmy właśnie tu? - Spojrzałam w jego czekoladowe oczy siadając na miękkim, puchatym materiale granatowego koca.

- Żeby w spokoju pogadać, tutaj nikt nam nie będzie przeszkadzał. Po za tym wiem, że uwielbiasz tu przebywać. Przynajmniej tak było kiedyś, nie wiem jak teraz - Zajął miejsce tuż obok mnie, tak, że siedzieliśmy ramie w ramie.

- Nie, nie zmieniło, co ty - Spojrzałam do góry, na księżyc, który już było mocno widać, jednak jeszcze nie dawał nocnego blasku.

- Chyba miałaś mi coś wyjaśnić - Przejechał palcami wzdłuż kręgosłupa, a mnie przeszedł dreszcz i jednocześnie poczułam lekkie łaskotanie..

- Hm? - Mruknęłam nie wiedząc o co mu chodzi, bo opcji było kilka. Pierwszym co przyszło mi do głowy to, to dlaczego naglę wypaliłam do niego z ofertą seksu, ale prawdę powiedziawszy sam nie mogłam sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nagle tego zachciałam. Siedząc obok niego, cała pewność siebie pod tym względem, której miałam aż w nadmiarze, będąc w domu, nagle uleciała. Jednak to nie zmieniało faktu, że nadal miałam ochotę się z nim kochać.

- Twoja ucieczka - wyjaśnił, wpatrując się we mnie intensywnie.

- Aha, o to chodzi - Przypomniałam sobie i kładąc się, zaczęłam szybko analizować w głowie, jak mu to wyjaśnić krótko i zwięźle - Ogólnie to chodzi o tą wypłowiałą wiewiórkę, która nie wiedzieć dlaczego nadal omylnie jest nazywana kobietą.

- Kontynuuj swą opowieść - Przytaknął  rozbawiony.

- Mówiłam ci, że nas widziała, no nie? I głównie to mnie szantażuje, ale nie to mnie nurtuje. Chodzi o to, że pierdoliła mi coś, że mam sobie przypomnieć dlaczego to robi, a ja za chiny nie wiem o co jej chodziło - Jęknęłam, przypominając sobie o całej sytuacji, która do najprzyjemniejszych nie należała.

- Bardziej stresujesz się tym, że nie wiesz o co chodzi, niż tym, że w każdej chwili może coś wygadać Lucasowi?

- Mniej więcej tak - Nie chciałam mówić o tym, że Summer zagroziła poinformowaniem jego dziewczyny. Nie byłam pewna, czy dobrze robię, postanawiając przemyśleć tę kwestię, jednak z drugiej strony nie chciałam martwić Liama, sprawą, która i tak najpewniej nie będzie miała takiego finału na jaki kreuje go ta mała szmata. Może to nie będzie miało finału wcale, ale kto to wie. Tylko czas pokaże.

- Wystraszyłem się wtedy, że coś się stało. Następnym razem mów mi o czymś takim od razu, bo się potem martwię - podrapał się po karku z lekkim zakłopotaniem na twarzy.

- Nie ma o co - Podniosłam się ponownie nie do końca chętnie do pozycji siedzącej i wtuliłam się w jego bok. Od razu objął mnie szczelnie ramionami i pogłaskał dłonią po  karku.

- Mam. Od zawsze się o ciebie troszczyłem i cię broniłem nawet w błahych sytuacjach. To, że stuknęła ci osiemnastka i uważasz się za dorosłą, bo w sumie już taka jesteś, nie zmienia faktu, że jesteś moją mała księżniczką, o którą muszę dbać.

- Liaś - odwróciłam głowę i oparłam ją na jego ramieniu żeby spojrzeć  na niego rozczulona. Uwielbiałam kiedy mówił takie rzeczy bo czułam się na prawdę wyjątkowo. Czułam się taka ważna i kochana.

Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy chłopak lekko przechylił głowę i delikatnie złączył nasze wargi, a ja przymknęłam oczy, kładąc dłoń na jego karku, biorąc jego dolną wargę między swoje usta i zasysając ją delikatnie. Chyba tego potrzebowałam. A nawet jeśli nie potrzebowałam, to bezwzględnie chciałam.

- Chyba chciałem jeszcze o czymś pogadać - rozdzielił nieznacznie nasze wargi, a ja cicho westchnęłam niezadowolona.

- Już się zamknij - pociągnęłam za kołnierzyk jego koszuli i przywarłam ponownie do jego ust, tym razem pogłębiając czułość. Właśnie, miał na sobie koszulę, a mnie to prawie umknęło. Doskonale wiedziałam do czego zmierza, jednak byłam zbyt zainteresowana jego pocałunkami, więc rozmowa w tamtej chwili była dla mnie zbędna. Chciałam jak najdłużej rozkoszować się jego ustami, które smakowały czymś słonym, co było dla mnie miłą odmianą, od wiecznie słodkich ust mojego chłopaka, o którym w tamtej chwili zapomniałam całkowicie.

Rozchyliłam wargi, czując chwilę później jego język między nimi. Lekko zassałam jego koniuszek, a jego dłonie jakby w reakcji na to powędrowały na moją talię, pociągając mnie mocno do siebie. Chłopak zagryzł moją górną wargę, a ja nie miałam pojęcia dlaczego poczułam to odbijające się echem w całym moim ciele a najbardziej w kroczu i w tamtej chwili już całkowicie straciłam zdolność logicznego myślenia. Drżące dłonie przeniosłam na jego koszulę. Chciałam się trochę popisać i rozpiąć ją na ślepo jednak guziczki nie współpracowały i odsunęłam się od niego dysząc ciężko, przez małą ilość powietrza, którą pobierałam podczas pocałunków. Czułam na sobie przeszywający i chyba lekko zdziwiony wzrok szatyna, jednak nie zwracałam na to uwagi i w tempie jak szybszym zaczęłam zsuwać z jego ramion materiał, który położyłam tuż za nim.

- Nie musimy robić tego na siłę. Nie chcę niczego wbrew twojej woli - Ułożył usta na mojej szyi, więc automatycznie odchyliłam głowę do tyłu, tym bardziej, że jego sprawne ręce powędrowały pod materiał mojego sweterka oraz koszulki i zaczęły gładzić okolice mojego pępka. Prawdę powiedziawszy na prawdę nie obchodziło mnie to, że nasza gra wstępna odbywa się na zewnątrz, i że prawdopodobnie zaraz właśnie na zewnątrz będziemy ze sobą współżyć. Wtedy dla mnie liczyła się tylko ta chwila. Tylko on. Właśnie z nim chciałam dać ujście wszystkim problemom i troską nie licząc się z konsekwencjami.

- Czy ja ci wyglądam na osobę, która nie chce lub robi coś na się? - Odpowiedziałam starając się zachować swój normalny ton, jednak brzmiało to bardziej jak pisk, najpewniej dla tego, że poczułam jak przejeżdża językiem wzdłuż mojego obojczyka. Zmieniłam swoje miejsce, lądując okrakiem na jego kolanach i bez chwili namysłu zaczęłam poruszać miednicą do przodu i do tyłu, co chyba dawało zamierzony efekt, bo wydał z siebie stłumione stękniecie.

- Skoro tak - Wrócił do moich ust, krótko, ale łapczywie i z niedosytem tego co się dzieje. Chciał więcej i dobrze bo ja też. Przeciągnął dłonie do góry chwytając za materiał moich górnych części garderoby i zaczął je niecierpliwie zdejmować, a ja podniosłam ręce, żeby mu ułatwić zadanie. Nie minęła nawet sekunda, a leżałam na plecach. Moje ciało, ciasno przylegało do jego ciała, które było równie rozgrzane jak moje.

 - Więc.. wciąż jesteśmy przyjaciółmi, tak? - Wyszeptałam niepewnie w jego usta, które natarczywie napierały na moje. Same jego pocałunki były tak podniecające.

 - Jak najbardziej - Odpowiedział pociągając mnie do góry, aby chwilę później mógł rozpiąć mój stanik, w reakcji na co, moje ciało przeszedł niesamowity dreszcz.

- Nic się nie zmieni?

- Nic poza tym, że będziemy to częściej robić - Uśmiechnął się cwaniacko i już wiedziałam, że mówi całkiem poważnie. A ja całkiem poważnie tego chciałam.  Niby wszystko powinno się już wydawać jasne, ale nadal było cholernie skomplikowane.

Jego głowa twarz schowała się w zagłębieniu pomiędzy moimi piersiami, całkowicie pozbywając się mojego biustonosza. Od razu przeniósł dłonie na moje piersi ściskając je delikatnie.

- A ponoć kobiety idealne nie istnieją - wymruczał, kiedy jego wargi objęły mój prawy sutek, a następnie zaczął drażnić go językiem. Wciągnęłam głęboko powietrze z gardłowym jękiem. Byliśmy dopiero mniej więcej w połowie wszystkiego, a ja już czułam jakbym zaraz miała rozpaść na drobne kawałeczki z przyjemności. Jak mogłam czekać tak długo na coś tak niesamowitego.

- Co ty gadasz? - Jęknęłam. Nie wiedziałam co zrobić z dłońmi, więc położyłam je na jego ramionach, jednak po chwili jedną z rąk zaczęłam powoli zsuwać wzdłuż jego pleców i ostatecznie wsunęłam ją do spodni i zacisnęłam palce na pośladku przyjaciela. Nie do końca wiedziałam co mam robić. Ale chyba nie oczekiwał, że podczas pierwszego razu - przynajmniej świadomego - będę zachowywała się jak gwiazda porno z pięcioletnim doświadczeniem.

- Po prostu masz cudowne ciało - Odsunął się, a ja poczułam niewiadome niezadowolenie. Nigdy nie pomyślałabym, że czymś tak drobnym można sprawić kobiecie tyle rozkoszy, która dalej zbierała się u zwieńczenia moich ud, powodując słodkie skurcze w okolicach podbrzusza.

-Dobrze ci? - Zapytał patrząc mi prosto w oczy, jednak jego dłonie nie próżnowały i szybko zdejmowały ze mnie spodnie, których w zaskakującym tempie na sobie nie miałam. Nie mogąc wydusić z siebie niczego poza jękiem pokiwałam energicznie głową z szeroko otwartymi oczami i ustami.

- Błagam cię, nie przeciągaj tego już bardziej, bo zaraz nie wytrzymam i sama nadam temu właściwy rytm - wydyszałam, patrząc jak zagryza wargę na moje słowa, co zadziałało na mnie, pobudzając jeszcze bardziej, chodź zdziwiło mnie, że to w ogóle możliwe. Czułam się rozpalona do granic możliwości i nie zmieniało tego nawet powietrze, które powoli się ochładzało. Nawet jeśli miałam być przez to chora, za nic w świecie nie chciałam tego przerywać.

-Więc przejdźmy do rzeczy - Powiedział niskim, zmysłowym tonem ciągnąc gumkę moich majtek w dół. Poczułam jak oblewam się rumieńcem, jednak kompletnie zignorowałam ten fakt i w dalszym ciągu, podpierając się na łokciach przyglądałam się poczynaniom chłopaka, pod którym leżałam już całkowicie naga. Mimowolnie złączyłam nogi spinając się, na co chłopak zareagował natychmiast.

- Nie bój się, nie zrobię niczego, na co nie będziesz miała ochoty - Pocałował mnie czule, a zarazem namiętnie w usta - Poczujesz się na prawdę dobrze, zobaczysz.

- Nie przestawaj - powiedziałam w końcu z napaleniem które odznaczało się w moim głosie. Chłopak położył dłonie na moich ściśniętych kolanach i za moim przyzwoleniem rozwarł moje nogi. Bez żadnego ostrzenia, zaczął zakreślać językiem kółeczka na mojej kobiecości, a ja czułam rzeczy, które do tej pory były mi całkowicie obce. Wydawałam z siebie niekontrolowanie jęki, które stopniowo robiły się coraz głośniejsze, przez nierówne tempo jego ruchów oraz to, że jego dwa palce nagle znalazły się we nie, co było przyjemne i pomimo moich wcześniejszych obaw, nie sprawiło bólu. Położyłam dłonie na jego głowie, mając wrażenie, że już nie wiele mi brakuje do szczytowania.Dotarło do mnie, że muszę pamiętać aby oddychać, bo brązowooki doprowadzał mnie do stanu, że w ogóle ledwo mogłam to robić, a do moich płuc docierały niewielkie dawki powietrza.

Oderwałam chłopaka od czynności, ciągnąc go do góry za włosy, przez co sprawiłam, że pojawił się tuż nade mną. Patrzyłam na niego oniemiała, lustrując dokładnie jego twarz, którą ujęłam w dłonie i zaczęłam gładzić kciukami, a on z uśmiechem na twarzy złączył nasze usta, które miały lekko kwaśnawy smak, który był uzasadniony.

- Chcę cię już poczuć - wyszeptałam zgodnie z prawdą patrząc mu oczy. Złapałam za guzik jego spodni, a ich zdejmowaniem już sam się zajął. Byłam lekko poddenerwowana, ale bardzo tego chciałam i nie miałam zamiaru rezygnować. W ostatnim momencie sobie przypomniałam o ważnej sprawie, jaką było zabezpieczenie. - Błagam, powiedz, że masz gumki.

- Przewidziałem taką ewentualność, po twoich wiadomościach - sięgnął do kieszeni spodni, które już leżały obok i wyjął małe, srebrne opakowanie , które od razu rozerwał - I zaopatrzyłem się w jedną.

Zsunął swoje bokserki ukazując swoją pokaźnych rozmiarów męskość w pełnym wzwodzie. Nałożył prezerwatywę i chwilę później znalazł się przy moim wejściu wisząc nade mną. Zanim zdążył zapytać, pokiwałam głową zapewniając go, że jestem pewna. Powolnym ruchem wszedł we mnie, a ja zacisnęłam zęby, czując niewielki ból. Wycofał się i powtórzył ruch, a ja tym razem poczułam się lepiej i nie chciałam, żeby przestawał. Stopniowo przyspieszał, doprowadzając mnie do granic szaleństwa. Nasze jęki mieszały się ze sobą, tworząc dźwięk, który był w tamtej chwili idealny i tylko dawał dodatkową przyjemność. Nie liczyło się nic poza nami, złączonymi w jedno. Nie istniały problemy, obowiązki i cały świat zewnętrzny, liczyła się tylko ta chwila. Zaczęłam zaciskać paznokcie na jego plecach, przejeżdżając dłońmi w dól. Na pewno ten stosunek pozostawi na jego ciele, a zwłaszcza wzdłuż kręgosłupa pamiątki. Pocałował mnie, a ja wyjękiwałam co chwilę jego imię wprost do jego ust, tak jakbym chciała mu przypomnieć jak się nazywa. To co w tamtej chwili czułam było nie do opisania, nie do porównania z niczym innym, co do tej pory czułam i przeżywałam. Moje ciało bezwładnie wygięło się w łuk spowodowany przyjemnością, wszystkie mięśnie w organizmie się ścisnęły, a serce zaczęło wybijać szybszy rytm. Krzyknęłam głośno kiedy poczułam eksplozję rozkoszy, które zbierała się we mnie przez ten cały czas. Chłopak osiągnął orgazm chyba w tym samym momencie, bo wykonał jeszcze parę ruchów, po czym opadł obok mnie .

- Wow - Jedynie to zdołałam z siebie wydusić, podczas kiedy oboje próbowaliśmy uspokoić oddech.

- Podobało ci się? - Spojrzał na mnie z zadowolonym z siebie uśmieszkiem na twarzy, wtulając mnie w swój bok - bo mnie cholernie.

-Nigdy bym nie pomyślała, że to może być  aż tak przyjemne. - Dałam nacisk na słowo "AŻ" -  Ludzie zawsze robili wokół seksu tyle zamieszania, a ja tego nigdy nie rozumiałam. Do teraz. - schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi, zaciągając się tym niesamowitym zapachem.

- Bez ściemy, to uzależnia - zaśmiał się, całując mnie w czoło - Nie wiem jak ty, ale ja nie mam zamiaru tu spać.

- Więc, chodźmy do ciebie- Ziewnęłam, kiedy mój mózg przetworzył, że Liam mówił coś o spaniu. Nagle poczułam wszechogarniające mnie zmęczenie.

Ten dzień może i do najlepszych nie należał, ale skończył się wprost idealnie.

Od autorki: Dobra, mam mega problemy z bloggerem, dlatego rozdzialy nie pojawialy sie wczesniej. Ale juz jest dobrze i beda pojawialy sie tak jak te na wattpadzie .
DODAJE TERAZ DWA ZALEGLE ROZDZIALY XDD!
No iii. Macie Jeiam uprawiajacych seks juvivwv iwc *-*

~Wasza Victoria~


1 komentarz